19 września 2017

Lawendowy anioł

Wanna One (produce101) / Bae Jinyoung / one-shot

Jinyoung wiercił się w jednoosobowym łóżku, co chwilę zrzucając granatową pościel w białe groszki. Obróciwszy się na bok, sięgnął po zegar, stojący na szafce nocnej. Wydał z siebie dziwny dźwięk, jakby połączenie ciężkiego westchnienia i prychnięcia, kiedy ujrzał godzinę pierwszą pięć.  Przetarł twarz i poczochrał czarne włosy, które układały się w nieładzie.
Pomimo zmęczenia, które ogarnęło go po powrocie ze szkoły, nie mógł zasnąć, choć próbował. Przeszkadzała mu każda niewygodna pozycja, nieprzyjemnie zimna poduszka i mucha, która wleciała przez otwarte okno już kilka razy. Chłód wrześniowej nocy i nagły napad gorąca. Najbardziej jednak, męczyły go własne myśli. Nawet cichy szmer miasta nie pomagał, choć dotychczas był skuteczny i usypiał jak kołysanka.
Nie umiał przestać myśleć o coraz to trudniejszych sprawdzianach, które mnożyły się w ekspresowym tempie. Sam już nie wiedział, czy to on nie umie się uczyć, czy naprawdę aż tak wysoko podnieśli poprzeczkę. Dotychczas bez problemów utrzymywał się na jednym z lepszym miejsc w klasie, nie za bardzo martwiąc się nauką. Krótka powtórka lekcji przygotowujących do testów była skuteczna albo to zwykły fart zapewniał mu tak dobre wyniki. Niestety od niedawna szczęście zaczęło go opuszczać i powoli zaczynał to zauważać. I nie tylko w temacie szkoły.
Śliczna Jooeun, która swą urodę bardziej przypominała Japonkę niż Koreankę, chyba najbardziej męczyła jego umysł, choć zawzięcie temu zaprzeczał. Dotychczas miał wrażenie, że ich relacje idą w dobrym kierunku. Kierunku, który mógł nazwać, czymś więcej niż pospolite koleżeństwo czy może nawet i przyjaźń. Na pewno nie chciał, by byli tylko zwykłymi znajomymi z klasy. Lecz nagle, jak za dotknięciem różdżki złej czarownicy, wszystko zaczynało się rozsypywać, a przynajmniej takie miał wrażenie.
Kiedyś spędzali ze sobą dużo czasu i nieważne było, czy na rozmowie, w ciszy, czy przyglądając się wygłupom wspólnych znajomych. Bez wahania pomagał jej w zadaniach domowych z chemii, choć czasami i on ich nie rozumiał. Obserwował dziewczynę podczas gry na skrzypcach i pianinie, często zostając w szkole po zajęciach i zerkając przez uchylone drzwi na drugim piętrze. Wkładał wiele wysiłku, by rozśmieszyć Jooeun i nie pozwalał, by choć w minimalnym stopniu ogarniał ją smutek.
Ostatnio próbował zaprosić ją na spotkanie, dokładniej na randkę, choć nie wspominał tego słowa ani razu – zaoferował karaoke oraz małą ucztę w pobliskim McDonaldzie. Dodał szybko, że może być też kawiarnia, bo wie, jak uwielbia dobrze przygotowaną kawę. Odmówiła, mówiąc, że ma zbyt dużo zajęć, by móc się spotkać. W dodatku zaczynała wypominać Jinyoungowi, że za mało się uśmiecha. On natomiast nie mógł nic na to poradzić. Po prostu nie umiał tak łatwo okazywać emocji, chociaż się starał. Bardziej od uwag, które kierowała w jego stronę, irytowało go to, jak bardzo Jooeun lubi naturalnie wesołych i zabawnych chłopców. A Jinyoung taki nie był.
Miał nieodparte wrażenie, że szara, luźna koszulka lepi się do pleców, a pot spływa po czole. Już dawno zostawił kołdrę na ziemi i uchylił okno na tyle, na ile się dało. Niewiele to pomogło, a coraz bardziej ogarniała go ochota, by wyjść i przewietrzyć się pomimo późnej pory. Usiadł i zsunął nogi, przeszedł go przyjemny dreszcz. Jasne panele były zimne, co dawało ukojenie. Aż mimowolnie westchnął.
Zerknął na równo ułożone kapcie, zastanawiając się, czy je założyć. Ostatecznie zrezygnował, wiedząc, że, szurając, narobi hałasu. A nie chciał mieć na karku zaspanych rodziców i narzekającego, wiecznie niewyspanego młodszego rodzeństwa. Wyszedł na palcach z pokoju, nawet nie myśląc, by zaświecić światło. Znał mieszkanie zdecydowanie lepiej niż kieszenie swojego szkolnego mundurka, w końcu to właśnie tu się wychował. 
Przeszedł do niewielkiej kuchni urządzonej w nowoczesnym stylu, na który uparła się jego mama. Zawsze mówiła, że w takim pomieszczeniu lepiej gotuje. I chyba naprawdę coś w tym było, bo zdecydowanie bardziej smakowało mu bulgogi przygotowane w mieszkaniu, niż w domku letniskowym, w którym kuchnia wyglądała jak wyciągnięta z lat osiemdziesiątych.
Otworzył lodówkę, a jasne światło, wydobywające się z małej lampki, na chwilę go oślepiło. Zmrużył oczy i bez wahania sięgnął po butelkę zimnej wody. Trzasnął drzwiami urządzenia, a po sekundzie zamarł w bezruchu, przeklinając się w myślach. Obróciwszy się, nasłuchiwał, ale jedyne, co do niego docierało to własny oddech. Odetchnął z ulgą, ciesząc się, że reszta domowników ma twardy sen. Przynajmniej oni, pomyślał posępnie.  
Wziął długi łyk wody, patrząc w okno. Dało to ukojenie, choć wciąż chciał wyjść i chwilę się przewietrzyć. Popijał zimny napój, spoglądając na ruchliwą ulicę pomimo późnej pory. Miał wrażenie, że aż w mieszkaniu słyszy energiczne piosenki dobiegające z klubów kilka przecznic stąd. W głowie zakodował, by rano, wychodząc do szkoły, wziąć butelkę, którą zostawił na blacie i wyrzucić ją do kosza.
Szedł cicho, choć już nie na palcach, kierując się do drzwi wyjściowych. Naprawdę chciał wyjść, bo tutaj, w mieszkaniu, miał wrażenie, że się dusi. Przekręcił zamek w drzwiach, a dźwięk rozniósł się po przedpokoju. Przez chwilę miał wrażenie, że słyszy skrzypienie podłogi w najbliższym pokoju. Okazało się, że to tylko on, nieświadomie przestępuje z nogi na nogę. Uspokoił myśli i po raz drugi przekręcił zamek.
Wyszedł, szybciutko zamykając za sobą drzwi. Odetchnął, uświadamiając sobie, iż nie musi przejmować się śpiącymi domownikami. Schował dłonie w kieszeniach zielonych, dresowych spodni i nieśpiesznym krokiem ruszył w stronę schodów prowadzących na dach. Mieszkanie na najwyższym piętrze w blokowisku, jednak miało swoje plusy. Dostrzegał je właśnie w takich chwilach, gdy potrzebował trochę spokoju.
Przeskakiwał co drugi schodek i energicznie pchnął metalowe drzwi. Jinyoung owiał zimny, wrześniowy wiatr, który rozwiewał czarne włosy, wilgotne od potu. W tym momencie nie myślał o przeziębieniu, które z pewnością powita go rankiem lub za kilka dni.
Spoglądając na bose stopy, przeszedł kilka kroków i dopiero wtedy dotarł do niego upajający zapach lawendy. Chociaż dach był do użytku wszystkich mieszkańców budynku, to właśnie mama chłopaka wygospodarowała tam niewielki, osobliwy ogródek. Wszyscy wyrazili aprobatę, co do tego pomysłu, więc pani Bae z chęcią wzięła się do jego szybkiej realizacji. Każdy kto przychodził tam, choć na chwilę, chwalił jej rękę do roślin, głównie róż i lawendy, których było najwięcej.
Jinyoungowi podobały się kwiaty zebrane w kłosy w przeróżnych barwach – fioletowoniebieskie, różowe oraz białe. Najbardziej jednak lubił te w odcieniu intensywnego fioletu, wydawały się tak tajemnicze i magiczne. Na samą myśl o nich czuł specyficzną, urzekającą woń. Lawenda była jego ulubioną rośliną, choć, niestety, nie umiał o nią dbać, pomimo wielu starań. Przycinanie, podlewanie i ogólną pielęgnację pozostawiał mamię, a Jinyoungowi przypadało podziwianie.
Usiadł na palecie, na której czasami, z młodszym rodzeństwem, rozkładał koc i obserwował letnie niebo. Chwilę wpatrywał się w migoczące gwiazdy, wyłaniające się spomiędzy szarych chmurek. Wziął głęboki wdech, czując zapach kwiatów i wrześniowego powietrza. Rozłożył się, nie zważając na nieprzyjemnie wbijające się deski. W tych okolicznościach było to nawet przyjemne. Przymknął oczy, delektując się tą magiczną chwilą.
Nagle poczuł tak silny powiew wiatru, że na jego jasnej skórze pojawiła się gęsia skórka, a gorąc, który dotychczas mu towarzyszył, zniknął w mgnieniu oka. Podniósł się, pocierając dłońmi zmarznięte ramiona. Wpierw nie ujrzał nic nadzwyczajnego – pełno kwiatów w doniczkach i światła nocnego miasta. Na chwilę oślepił go nagły błysk, dopiero po kilku sekundach zorientował się, co się dzieje. Tuż przed nimi w odległości może dwóch, trzech metrów ukazała się dziewczyna. I to nie byle jaka.
Miała twarz, włosy i sylwetkę Jooeun, aż zabrakło mu tchu. Przez ułamek sekundy myślał, że to naprawdę ona. Jedyne co odróżniało nieznajomą dziewczynę od obiektu westchnień Jinyounga były oczy – intensywnie fioletowe, dokładnie tak jak jego ulubione kwiaty. I wielkie lawendowe skrzydła, które dumnie pokazywała. Zapach anioła, bo tylko to określenie wydawało mu się prawidłowe, wydawał się znacznie intensywniejszy od rosnących na dachu roślin, choć niezwykle podobny.
Z szoku cofnął się kilka kroków, upadając na paletę. Drzazga wbiła mu się w dłoń, chociaż nie zwrócił na to uwagi. Teraz nie było to istotne. Kilkukrotnie otwierał usta, chcąc coś powiedzieć, aż w końcu zrezygnował, nie będąc w stanie nic z siebie wykrzesać. Za to bacznie obserwował ruchy anioła, który spokojnym, majestatycznym krokiem zbliżał się do niego. Jinyoung zorientował się, że dygocze, choć wcale nie było mu zimno.
Dziewczyna, łudząco podobna do Jooeun, nachyliła się nad nim. Wyszeptała coś, chociaż nic nie zrozumiał, jakby mówiła w innym języku. Musnęła usta chłopaka, a on nie protestował. Ten motyli, delikatny całus mógł porównać do najpyszniejszej słodyczy. Wokół unosił się intensywny zapach lawendy, który kojąco działał na myśli. Poczuł jak ogarnia go spokój, a wszystkie zmartwienia odchodzą w niepamięć. Miał wrażenie, że nagle wszystko widzi jak przez mgłę.
Ostatnie, co pamiętał to piękna woń ulubionych kwiatów i twarz przepięknej anielicy z uśmiechem Jooeun na ustach.


Jinyoung obudził się w swoim łóżku przykryty kołdrą po samą brodę. Nie pamiętał, kiedy wrócił do pokoju, uprzednio uchylając okno. Jedyne, co potwierdzało wydarzenia z wrześniowej nocy była pusta butelka stojąca na blacie i skaleczenie na dłoni. Nie przejmował się tym zbytnio, bowiem od rana ogarniało go uczucie lekkości i beztroski. Uśmiech mimowolnie zdobił jego twarz, co każdy z domowników od razu zauważył. Młodsza siostra przyznała, że bardzo do niego pasuje tak radosna aura.
Wszystko jakby zadawało się współgrać z samopoczuciem Jinyounga. Słońce świeciło od samego rana, dając namiastkę minionego lata, a wiatr odświeżająco łaskotał policzki. Miał przeczucie, że szczęście ponownie jest po jego stronie.
Jooeun czekała na niego przy szkolnej bramie, nie zwracając uwagi na rozgadanych znajomych, których zawsze miała wokół siebie pełno. Odnalazła Jinyounga w tłumie śpieszących się uczniów i z uśmiechem na ustach zaczęła do niego machać. Teraz miał pewność, że szczęście znów mu dopisuje. Podszedł do rozpromienionej dziewczyny, wyciągając dłonie z prostych spodni w brzydkim piaskowym odcieniu.
– Baejin, czekałam na ciebie – powiedziała, wsadzając kosmyk ciemnych włosów za ucho. – W końcu widzę twój uśmiech!
Rozpromienił się, gdy usłyszał to urocze zdrobnienie, połączenie swojego nazwiska i imienia, którego używała tylko ona. Był to ich zwyczaj, który bardzo przypadł mu do gustu. W dodatku cieszył się, że zwróciła uwagę na jego niezwykle dobry humor. Nieśpiesznym krokiem ruszyli w stronę budynku szkoły.
– Myślałam nad twoją propozycją, wiesz, karaoke i McDonald. To całkiem dobry pomysł. Poza tym, naprawdę potrzebuję śmieciowego jedzenia – powiedziała, chichocząc.
– Czyli się zgadzasz? – zapytał, nie dowierzając.
– Tak! Zawsze chciałam iść na randkę na karaoke! W dodatku z takim niesamowitym chłopakiem jak ty.
Drobny uśmiech wpełzł mu na twarz, słysząc słowo randka. Wcześniej nie wspominał o tym, choć tak właśnie miało być. Liczył na coś więcej niż przyjacielskie spotkanie. W ustach Jooeun brzmiało to tak pięknie, wręcz nierealnie. Ogarnęło go wrażenie, że wciąż śni, a dziewczyna jest tylko nocną jawą. Dla pewności dyskretnie uszczypnął się w przedramię, ale wszystko wskazywało na to, że to nie sen.
– Później się zgadamy, OK? – zapytała, wskazując znacząco na wołające ją koleżanki, lecz nie odrywała od niego wzroku.
– Jasne – powiedział, przeczesując czarne włosy.
Jooeun zawahała się, ale zanim wróciła do znajomych pocałowała go w policzek. Później w pośpiechu odeszła, choć co chwilę się obracała, śląc mu najszczerszy i najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział. Delikatne rumieńce wstąpiły na twarz chłopaka, choć dotychczas rzadko się to zdarzało.
Naprawdę nie mógł uwierzyć, że to się dzieje, że szczęście dopisuje mu na każdym kroku od samego rana. A to dzięki lawendowemu aniołowi, a może bardziej anielicy, którą spotkał wrześniową nocą. Choć nie miał namacalnych dowodów, że to się wydarzyło, czuł, że nie była to jawa ani żadne zwidy.
Ten kwiecisty, fioletowy wysłaniec przyniósł mu radość, beztroskę, a odpędził zmartwienia. Ale najcenniejsze, co mu zaoferował to szczęście w miłości.

╰☆╮

A/N: Witam cieplutko, foczki! Jak szkoła, życie? U mnie nie jest źle, choć częściej jestem zmęczona.
Pomysł wpadł nagle, ale jestem z niego bardzo zadowolona. Chciałabym napisać opowiadanie z każdym członkiem Wanna One. Na razie mamy dwóch (pierwszy był Jihoon, jeśli ktoś nie wiedział) z jedenastu, ale myślę, że małymi kroczkami osiągnę cel. Tutaj praca z Jihoonem – Nasze zachody słońca. Jeśli za niedługo będzie tu napływ chłopców z Wanna One to się nie zdziwcie!
Jeśli nie wspominałam, ograniczam publikację postów. Muszę przyłożyć się do nauki, jeśli chcę dostać się do którejś z wymarzonych szkół. Co nie znaczy że nie będę poświęcała lost stars, i ogólnie pisaniu, czasu! Myślę, że spokojnie potrafię rozłożyć czas między zainteresowaniami, a nauką do egzaminów. Tak więc, jedyne, co się zmieni to częstotliwość postów. Nic więcej.
Zapraszam do komentowania, naprawdę interesuję mnie wasza opinia na temat moich prac. To chyba na tyle, dzisiaj całkiem krótko jak na mnie. Enjoy, foczki ♥

12 komentarzy:

  1. Witaj, przepraszam że dopiero teraz komentuję, ale ostatnio nie miałam czasu na cokolwiek...

    Czy ty wiesz że kocham twoje prace? Z pewnością!
    Jesteś pierwszą bloggerką, której prace czytam wszystkie, mimo iż nie znam zespołów, ale zawsze opowiadania twojego autorstwa, są dla mnie odskocznią od szarej rzeczywistości, dają mi taki spokój i wzbudzają refleksje...
    Weny! <3

    http://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, rozumiem, że nie miałaś czasu. Teraz, od września, chyba większość osób nie ma czasu na cokolwiek.
      Bardzo mi miło! Naprawdę doceniam to, że czytasz moje prace, mimo tego że nie znasz niektórych zespołów. Dziękuję!

      Usuń
  2. Jestem w końcu :') Po tylu dniach, ale jestem :')
    Jinyoung *dramatycznie łapie się za serce* jest *odwraca głowę w bok* tak *zamyka oczy* boski 💗
    Nie mam nic przeciwko na ucztę w Maku z nim 😊 Jestem jak najbardziej chętna 🐰
    W ogóle właśnie, czemu on się tak rzadko uśmiecha? :c
    Część z aniołem to cudo. Cudo 💕 Kurczę, to jest naprawdę świetne :') Aż nie wiem, co napisać XDD
    Życzę powodzenia w szkole 💗
    I mimo wszystko czasu do pisania 🐰
    Pozdrawiam 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jinyoung jest boski. Ja w sumie mogę iść na ucztę do McDonald's z każdym :')
      To w końcu deep dark, czego można po nim oczekiwać.
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Witaj! Wybacz, że piszę dopiero teraz ale miałam wypadek i siedze z nogą w gipsie :')
    Kurcze... Ciągle pojawia się gdzieś Wanna One a ja nie chce o nich słyszeć, bo jeszcze ich pokocham. A jak ich pokocham, to będę płakać jak skończy im się kontrakt :'(
    Co nie zmienia faktu, że bardzo mi się podobało ^^ Cudo <3 Mak to zawsze dobra opcja :') Byłam ostatnio z klasą XD
    Czekam na więcej!

    PS. Mogę sobie coś u ciebie zamówić? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajaj, współczuję. Wracaj do zdrowia!
      Jak ich pokochasz będziesz mogła wspierać ich osobną działalność przecież :(
      W sumie nie zamierzałam robić zamówień na blogu, ale w sumie od czasu do czasu - czemu nie ^^ Jasne, możesz!

      Usuń
    2. ( ͡° ͜ʖ ͡° ) ( ͡° ͜ʖ ͡° ) ( ͡° ͜ʖ ͡° ) pozwalasz tak? ( ͡° ͜ʖ ͡° )
      Dobra nie będę wredna i złożę zamówienie tylko na dwa opowiadania XD Nie wiem za bardzo gdzie bym mogła o to poprosić, więc.... Napiszę tutaj XD Kurde i teraz myśle z kim bym chciała.... EXO skreślam, bo mi ludzie zarzucają, że nimi spamię :') A nie chcę kolejnej 'gówno burzy' :')... Hmm.... Kurcze to jest trudne.... O mam! XD Mam ostatnio fazę na 24K, więc... ( ͡° ͜ʖ ͡° ) Jinhong będzię pierwszy <3 Drugim szczęściarzem będzie Yanan z Pentagonu ^^ ( ͡° ͜ʖ ͡° ) Liczę, że przyjmiesz zamówienie ^^ Hwaiting!

      Usuń
  4. Więc tak,
    Po pierwsze - jest świetne.
    Po drugie - jest świetne.
    Anioły, kwiaty, ogród, paleta i niebo - uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam. Jest delikatnie i pięknie, nie mam uwag.
    Ostatnio po głowie krążył mi moty z aniołami, który mogłabym zastosować w którymś ze swoich krótszych opowiadań i własnie dzięki tobie przekonałam się co do tego do końca. Jeśli nie masz nic przeciwko, chętnie również napiszę coś z aniołem w tle.
    Życzę weny i pozdrawiam, i, co zaskakujące, zapraszam na drugą, zmienioną odsłonę "Słonecznych kryształów" i zachęcam do skomentowania jej. Niedługo pojawi się również druga część "Teatralnych świateł", a gdy to nastąpi, napiszę ci komentarz na blogu, abyś wiedziała.
    To chyba tyle - w końcu miałam czas, aby skomentować; choroba ma jednak swoje plusy.
    Pozdrawiam!
    (https://200-percent-of-love.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, pisz o aniołach! Z chęcią przeczytam ^^
      Jak tylko znajdę trochę więcej czasu to na pewno zajrzę, by przeczytać zmienioną wersję 'Słonecznych kryształów'
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
    2. Zapraszam serdecznie ~
      https://200-percent-of-love.blogspot.com/2017/10/teatralne-swiata-ii.html

      Usuń
  5. Witaj ^^ Jestem tutaj nowa, ale muszę przyznać, że mimo iż przeczytałam tylko tą jedną pracę jestem zachwycona! Kocham Wanna One! I nie chcę, żeby się rozpadli :( Ale słyszałam, że Wannable stworzyły petycję, żeby stworzyć z nich zespół na stałe. Nie wiem jak by to wyglądało dla fanów HOTSHOT i NU'EST, ale uważam, że to dobry pomysł i podpisałabym tą petycję bez zawahania!
    Wracając do opowiadania. Bardzo mnie cieszy, że masz zamiar pisać z wszystkimi <3 Pisząc z Minhyunem, Seonwoo, Danielem, Jinyoungiem, Daehwi i Guanlinem pomyśl o mnie <3
    Czekam na więcej prac, weny i hwaiting!
    ~ Sweet Rose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zajrzał tu ktoś nowy!
      Szczerze bardzo się przywiązałam do składu Wanna One, ale wiem, że ich działalność nie będzie trwała długo. Osobiście wolę, by chłopcy wrócili do pierwotnych zespołów, a reszta, by zadebiutowała w rodzimych wytwórniach. Ale miło, by było gdyby raz na jakiś czas (np. na rocznicę, okazjonalnie) cała jedenastka pokazała się razem, zaśpiewała coś etc. już po rozpadzie. Nie mogłabym znieść myśli, że Sungwoon i Minhyun poświęcili HOTSHOT i NU'EST na rzecz bycia na stałe w Wanna One.
      A jeśli mowa już o Wanna One to mogę zdradzić, że następne opowiadanie będzie właśnie z Daehwim.
      Dziękuję i pozdrawiam <3

      Usuń