29 lipca 2017

Azyl

Astro / Park Minhyuk / miniaturka

Wysoka trawa łaskotała jego odsłonięte kostki, co tylko wprawiało chłopaka w radość. Wskoczył na obalony pień, który był prowizorycznym mostem nad płynącą rzeką. Odnalazł tę, trochę zarośniętą, ścieżkę kilka lat temu, kiedy pierwszy raz uciekł z domu. Spodobała mu się na tyle, że przemierzał ją niemalże codziennie.
Rozłożył ręce ze śmiechem i chwiejąc się, przeszedł na drugą stronę. Przymknął oczy i wziął głęboki wdech. Chciał być przyrodnikiem, napawającym się otaczającą go roślinnością. Po raz kolejny wybuchł wesołym, niekontrolowanym śmiechem. W swoim lesie czuł się najlepiej. Bezpiecznie i szczęśliwie, a tego potrzebował w życiu najbardziej.
Szedł dumnie wydeptaną przez siebie dróżką, w akompaniamencie śpiewu przeróżnych gatunków ptaków. Chciał dołączyć do nich, jednakże uznał, że zepsułby tę piękną chwilę. Dlatego milczał – w końcu teraz był tylko ciekawskim przyrodnikiem, przemierzającym las.
Rozkoszował się tym codziennym spacerem, jakby był małym chłopcem, choć miał już osiemnaście lat. Ale Minhyukowi to nie przeszkadzało, zbyt kochał las i wędrówki, by się przejmować tym, co myślą inni, a w szczególności jego rodzina.  W końcu, nikt nie zabroni mu się cieszyć, prawda?
Dotarł do swego celu w momencie, gdy skończył nucić jedną z piosenek Bruno Marsa.
–  Miyoung! – zawołał, patrząc w korony drzew.
Nie zniechęciło go brak jakiejkolwiek odpowiedzi, z biegiem lat zdążył przywyknąć. Wszedł do domku na drzewie, po drewnianych deskach, które służyły za drabinę. Otrzepał dłonie, obserwując czy nie wbił sobie przypadkowo drzazgi. Później podniósł głowę i posłał uśmiech siedzącej dziewczynie. Jak codziennie miała na sobie śliczną białą sukienkę, którą zakładała nawet w chłodniejsze dni. Z początku szokowało to Minhyuka, ale z czasem przestał zwracać uwagę.
Miyoung zawsze była tam przed nim, nieważne, o której porze dnia, by nie przyszedł – czekała na niego. Jedna z wielu rzeczy, za którą ją uwielbiał. Minhyuk usiadł obok i wplótł palce w długie, falowane włosy dziewczyny. Mógłby bawić się nimi godzinami, roztaczając wokół ich słodki, truskawkowy zapach.
 Zaczęła cicho śpiewać jedną z piosenek – och, jej głos był istnym rajem dla uszu! – która przywoływała im na myśl dzieciństwo. Latami tak odległe, a jednak w głębi tej dwójki dalej pozostało wiele z beztroskiego, dziecięcego czasu. Spotkania nie różniły się wiele od tych, kiedy mieli siedem lat – może teraz połączyło ich coś więcej niż wspaniała przyjaźń i byli bardziej czuli wobec siebie. Ale nic po za tym się nie zmieniło, a Minhyukowi i Miyoung to odpowiadało.
Chłopak oparł podbródek na ramieniu drobnej dziewczyny, a uśmiech nie znikał z jego twarzy. Szybko, jakby bojąc się reakcji, pocałował jej policzek. Był to niezwykle słodki i niewinny całus. Pełen słodyczy niczym najsmaczniejsze wypieki babci osiemnastolatka. Miyoung w odpowiedzi zaśmiała się radośnie i objęła jego twarz. Uwielbiali wpatrywać się w swe ciemne, niczym noc, oczy, w których widzieli cały swój świat, a w nim istnieli tylko oni.
 Pstryknęła Minhyuka w nos i wzięła czystą kartkę papieru. Lubiła droczyć się z przyjacielem, by po chwili składać origami, kompletnie go przy tym ignorując. Robiła to odkąd zbudowali domek na drzewie, czyli niemalże jedenaście lat.
Wybrali to miejsce, w środku lasu – niedaleko polany, na której rosły przepiękne fioletowe kwiaty – będąc dziećmi i niewiele myśląc, ile pracy trzeba, by przenieść wszystkie potrzebne materiały, nie mówiąc już o procesie tworzenia. Ale z pomocą ojców zajęło im to tylko ferie letnie, więc mniej niż myśleli.  Później mogli dekorować wnętrze, uwalniając swoją dziecięcą kreatywność. A oboje mieli bardzo wybujałą wyobraźnię, więc wszystko było niezwykle kolorowe i pomysłowe. I tak zostało przez te jedenaście lat. Nie chcieli niczego przestawiać i zmieniać – to byłoby jak psucie dziecięcych wspomnień.
– Czemu nie chodzisz do szkoły? – zapytał, patrząc na nią przenikliwie.
To pytanie nurtowało go, od kiedy skończyli czternaście lat. Miyoung zawsze zręcznie omijała ten temat, odwracając uwagę chłopaka. Z początku mówiła o domowym nauczaniu i Minhyuk jej wierzył. Wtedy dał spokój, wiedząc, że dziewczyna siedzi w domu i pilnie się uczy – w końcu zawsze była dobrą uczennicą.
Nigdy jednak nie wyjawiła powodu, dla którego opuściła szkołę. I to psuło idealny domek z kart, który razem budowali, a raczej on budował. Z biegiem czasu zaczął wątpić w jej słowa, choć nadal próbował wierzyć. Chciał wierzyć.
– To nie jest temat do rozmów, Minnie – urwała krótko.
Nie lubił, kiedy używała zdrobnienia, by uwolnić się od sprzeczki. Wtedy zawsze był na straconej pozycji, nieważne co robił.
– Tak masz rację. Przepraszam – powiedział z żalem i przytulił ją, trwali w ciepłym uścisku przez dobre kilka minut.
– Minnie, jest osiemnasta. – Wskazała na zegar z wizerunkiem żaby. – Idź, nie możesz pozwolić, by rodzice się na ciebie denerwowali.
Miyoung miała racje, musiał wracać. Pocałował jej rumiany policzek i mozolnym krokiem wrócił do domu. Nie chciał się śpieszyć, ba, nie chciał nawet tam wracać. Dużo lepiej czuł się w azylu wraz z brązowowłosą dziewczyną. Tylko tam był doceniany, kochany i rozumiany. Mógł zapomnieć o tym, że przysparza rodzinie samych problemów.
Gdy stanął w progu kuchni, jego mama kończyła gotować kolację, a ojciec siedział przy stole, przeglądając dokumenty. Posłał im słaby uśmiech i zajął swoje miejsce. Cisza panująca w domu była mniej przyjemna niż ta w azylu. Tutaj niemalże się dusił, a wszystko zdawało się wirować.
– Znów tam byłeś? – Minęła chwila za nim dotarło do niego to pytanie.
Choć ukrywał to, że codziennie wybiera się do domku na drzewie, rodzice i tak zdawali sobie z tego sprawę. Ciekawiło go, skąd wiedzą, ale nie miał odwagi zapytać.
– Tak. Spotkałem się z Miyoung, jak codziennie. – Gdy zaczynał temat swojej przyjaciółki, jego oczy niemalże błyszczały.
Matka przestała mieszać w garnku, a ojciec zacisnął usta w wąską linię, podnosząc na syna wzrok. Nigdy nie mógł zrozumieć, czemu tak dziwnie reagują na wspomnienie o Miyoung. Gdy byli młodsi, dziewczyna często go odwiedzała, a jego rodzice traktowali ją niemalże jak córkę. Dlatego niezwykle dziwiła go ta gwałtowna zmiana.
Mężczyzna mruknął coś, wziął swoje papiery i wyszedł. Minhyuk pytającym spojrzeniem lustrował mamę, która usiadła obok niego, chwytając dłoń syna.
- Synku, przecież Miyoung nie żyje od czterech lat. Przestań opowiadać takie bzdury.
Wyrwał rękę z uścisku. Nie mógł przyjąć do wiadomości tak absurdalnej informacji. Przecież rozmawiał z dziewczyną, przytulał ją i całował. Po policzkach chłopaka spływały niekontrolowane łzy. To nie może być prawda!, krzyczał w myślach. Ona istniała, żyła! Codziennie czekała na niego w domku na drzewie! On jej sobie nie wymyślił, nie mogło tak być! Nie i koniec.
Bezpiecznym azylem Minhyuka tak naprawdę były wyobraźnia i kłamstwa, którymi każdego dnia nałogowo karmił swój umysł. Bo chciał wierzyć, że ona dalej żyje.

╰☆╮

A/N: Wow, wyrobiłam się! 
Ciężko mi było ubrać pomysł w słowa, ale najważniejsze, że dałam radę, prawda? I, nie ukrywam, nie jest to moja najlepsza praca – ba, na tle innych wychodzi naprawdę słabo – ale cieszę się, że to publikuję! No i znów Astro, za niedługo będziecie mieli dość xD  Następny one-shot będzie z kimś innym (obstawiajcie bband, jeszcze ich tu nie było, choć są jednym z moich ulubionych zespołów).
Ooo, mogę wam zdradzić trochę o Atlantydzie! Swoją drogą, jestem tak podekscytowana na to opowiadanie, choć dotychczas w ogóle nie pisałam w takim klimacie – więcej akcji, wiecie: intrygi, wyścigi i wybuchy.
Bohaterami Atlantydy głównie będą członkowie Monsta X (btw, umieram od Newton). Krzyczcie jeśli chcecie zakładkę z postaciami, mogę pobawić się w gimpie. Moimi inspiracjami były teledyski do All in oraz Fighter, także możecie oczekiwać nawiązań. Po za tym duża część postaci ma swoje wątki, więc raczej każdy znajdzie coś dla siebie. To chyba pierwsze, dłuższe opowiadanie, które ma tak rozbudowaną fabułę, świat i historię – mam nadzieję, że to udźwignę. Czy widzieliście, aby ktoś aż tak nawijał? Powinnam stworzyć oddzielnego posta i tam pisać o opowiadaniu, wybaczcie XD
Wracając: jestem bardzo ciekawa waszej opinii, co do miniaturki, więc śmiało dzielcie się swoimi przemyśleniami. Teraz cieszcie się wakacjami beze mnie, macie całe dwa tygodnie, a nawet więcej, bo jak wrócę to one-shoty będę dopiero pisać. Enjoy, foczki! 

9 komentarzy:

  1. Kocham Cb bardzo za to opowiadanie, bardzo lubię Rocky'ego z Astro (mimo że za samym zespołem bardzo nie przepadam), co z tego że jestem do niego pedonooną XD I tak jest fajnie XD A co do tego opowiadania, skojarzyło mi się z dzieciństwem i pierwszymi dniami lata, Boże... Uśmiech mi z twarzy nie schodzi, uwielbiam twoje opowiadania i czekam na więcej^^

    http://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu ale ze mnie gapa! Tam był ciąg dalszy, takie miałam wrażenie że MinYoung jest wytworem jego wyobraźni, ale często tak bywa gdy traci się cenną osobę w życiu, co nie zmienia faktu że końcówka mi się nie podobała, bo podobała mi się BARDZO!

      Usuń
    2. Czuję się dumna, że ktoś lubi Rocky'ego. Nie doceniają tego dzieciaka (przemilczmy fakt, że jest ode mnie starszy). Astro mówiło, że chcą zmienić koncept na trochę doroślejszy, więc może się przekonasz.
      Dziękuję za miłe słowa! Bardzo się cieszę, że miniaturka przypadła do gustu. I mam nadzieję, że nie zawiodę, pisząc Atlantydę ^^

      Usuń
  2. Hej, witam;
    Więc tak,
    Lubię Astro, a przynajmniej bardzo lubiłam, kiedy słuchałam k-popu regularnie. Lubię również Azyl, uznając, że klimaty tej pracy wpisują się w moje gusta.
    Znowu jest delikatna, ale równocześnie porusza ważny temat - duży plus.
    Pod koniec tego krótkiego komentarza, zapraszam do siebie.
    Brakuję mi opinii na temat Rozwinięcia "Wróżkowego Pyłu", z którym miałam spore problemy odnośnie poprawiania. Nawet nie wiem dlaczego, po prostu ciągle były tam błędy. Na szczęście teraz, finalnie, dzisiaj, niedawno, udało mi się poprawić ją do końca. Dlatego naprawdę serdecznie zapraszam.
    Życzę również powodzenia w pisaniu Atlantydy. Dobry plan nie jest zły, ale mała rada albo osobista opinia na przyszłość - pisanie profili postaci nie jest najlepszym pomysłem. Według mnie lepiej przedstawić je na przestrzeni opowiadania, czytelnik ma więcej frajdy.
    Życzę weny, pozdrawiam, błagalnie zapraszam do komentowania Rozwinięcia, bo bez opinii umieram mentalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, nawet nie zauważyłam, że dodałaś kolejną część Wróżkowego Pyłu.Jak znajdę trochę więcej czasu to z pewnością przeczytam i skomentuję!
      Właśnie nigdy nie jestem pewna, co do profili postaci. Z jednej strony fajny dodatek, ale jakoś tak w sumie nie potrzebny. I tak bym tylko dodała zdjęcia, imiona, nazwiska, wiek i strefa, w której mieszkają bohaterowie. Opisywanie postaci na przestrzeni opowiadania to jedyne akceptuję, tylko, że nie za bardzo wiem, jak opisać wygląd postaci, gdy praktycznie wyglądają podobnie.
      Pozdrawiam i obiecuję, że zajrzę!

      Usuń
  3. Jejku to było cudowne! Rocky to takie kochane dziecko... (jest moim oppą ale ciiiii XD) I nie rozumiem jak można go nie kochać. Astro uwielbiam, są świetni. Każda piosenka to takie WOOOOOOW XD Ale Rocky jest chyba z wszystkich najbardziej uroczy =^•^= Praca bardzo mi się podobało, masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też jest oppą XD ale i tak każdy jest dla mnie dzieciaczkiem.
      Cieszę się, że tu zajrzałaś. Zapraszam do innych prac.
      Dziękuję ❤❤❤

      Usuń
  4. OMG, ASSTTRROOO!! XDDD W ogóle da się to napisać, ale jak się próbuje powiedzieć dwa razy T i R, to wychodzi to co najmniej dziwnie XD
    Mam wrażenie, że w większości swoich prac zwracasz uwagę na przyrodę XD Ja nie potrafię napisać takiego opisu, żeby czytelnik mógł sobie to wyobrazić :") A Ty z tym nie masz najmniejszych problemów :") JAK XD
    Drzazgi to zło. Szczególnie jak nie potrafisz jej wyjąć i czekasz, aż ktokolwiek wróci do domu, żeby ci pomóc :") Niefajnie :")
    Aż za dobrze znam to uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę, że ktoś kłamie, ale po prostu tak bardzo chcesz tej osobie wierzyć, że nie dopuszczasz do siebie myśli o tym. #true_sad_story XD
    Łoooooooo, końcówka D: OMG, moje serce XD Są takie zdania, które potrafią sprawić, że człowiek siedzi dobrych kilka minut ze złamanym sercem :") To jedne z tych zdań :") Pamiętam, że pierwszy scenariusz, który przeczytałam w swoim życiu, miał tak łamiącą serce końcówkę, że myślałam o nim cały dzień :")
    Obstawiam Seventeen :") Nie wiem, czy uda mi się trafić, ale cóż XD Nie zbijesz mnie chyba, jak źle napiszę :")
    Pozdrawiam xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo zwracam uwagę na przyrodę. Chociaż ledwo kiedyś umiałam kwiatka utrzymać przy życiu :') Ale teraz mają się dobrze!
      Sama nie wiem, czemu z taką łatwością odnajduję się w pisaniu takich opisów. Może dlatego że to temat, który bardzo lubię? Ale za to opisy miast i pomieszczeń idzie mi topornie xd
      Tak, drzazgi to zło! Pamiętam, jak za bycia zbyt rozbrykanym delfinem panicznie bałam się wyciągania drzazg. Wolałam żyć z tym bólem do końca niż pozwolić sobie to wyciągnąć XD
      Aa, aż przypomina mi się opowiadanie z Hansolem i chyba Xero z ToppDogg. Tak odległe czasy, ff wspaniały, taki tajemniczy i psychiczny. Żal, że autorka nigdy go nie dokończyła. Gdybym pamiętała trochę więcej niż bohaterów i lekki zarys fabuły to bym sobie napisała ciąg dalszy. A teraz mi smutno, bo uświadamiam sobie, że fanfikowy Hansol miał takie problemy jak prawdziwy Hansol TT
      Zgadłaś, to Seventeen :') Jeonghan aniołek będzie miał te swoje długaśne włosy, ale to taki szczegół xD

      Usuń