KNK / Park Seungjun / miniaturka
Wzięła w drobne, trzęsące się dłonie chusteczkę i przykryła
nią usta. Kolejny długi atak kaszlu, przyprawił Rosalie o niemiłosierny ból
głowy. Spojrzała na materiał zaplamiony krwią w odcieniu bordowym, niemalże
czarnym. Nie przeraziła się – zwiastowało to śmierć, na którą przygotowana była
już od kilku tygodni. Chociaż swój zgon wyobrażała sobie trochę inaczej.
Liczyła na to, że przy jej łóżku będzie Seungjun, wspierając ją. W milczeniu
zgadzający się na odejście ukochanej. Los zgotował im, jednak inną drogę.
Seungjuna poznała niecałe dwa lata temu w kawiarence
siostry. Ona była ambitną dziewczyną, pragnącą otworzyć własną kwiaciarnię, a
on – młodym przybyszem z daleka, szukającym jakiegokolwiek zarobku. Najpierw
zauroczyła się w jego ciemnych oczach, które uwielbiała porównywać do
bezgwieździstej nocy z wielkim, triumfującym księżycem w pełni. Zaintrygowana
była również tajemniczością, która na początku znajomości okalała Koreańczyka.
Wysokim wzrostem wzbudzał respekt i lekki strach wśród klientów oraz przyjaciół,
ale był przyjaznym i skromnym mężczyzną.
Kiedy się do siebie zbliżyli zauważyła wiele podobieństw,
ale i różnic, między nimi. Najmocniej zakochana była w jego charakterze, tak
podobnym, równocześnie innym. Oboje uwielbiali poematy oraz książki, a także nocne
spacery, choć bywały one niebezpieczne w Paryżu okrytym nocną powłoką. Chociaż
Rosalie czuła się przy nim bezpiecznie, otoczona ciągłą troską i ciepłem.
Pomimo że tworzyli zgraną parę, niemalże wyciągniętą z
radosnych romansów, dochodziło między nimi również do kłótni. Spory jednak
szybko rozwiązywali, a za każdym dojściem do porozumienia poznawali się lepiej,
od nowa, akceptując wady drugiej osoby. Ich miłość zacieśniała się co raz
bardziej. Pamiętała ich największą sprzeczkę, która miała miejsce tuż po tym,
jak dowiedziała się o swojej chorobie.
Chciała wtedy poruszyć temat tego, co zrobi po jej śmierci.
Poprosiła go, by odczekał kilka tygodni, miesięcy – tyle ile uważał za stosowne
– a później znalazł kogoś, kogo pokocha równie, a nawet mocniej, co ją.
Pierwszy raz słyszała, żeby Seungjun krzyczał. Zbił nawet wazon z kwiatami,
które kupiła by ocieplić wizerunek wspólnego mieszkania. Stwierdził, że nie
znajdzie nikogo, kto zastąpi mu ukochaną. Nie wiedziała czy poczuła uścisk w
sercu, dlatego że słowa mężczyzny były takie wzruszające, czy dlatego że
doskonale wiedziała, że będzie musiała go opuścić.
Następnego dnia po incydencie odkupił wazon, kwiatki i
urządził miłą ucztę nad Sekwaną. Jednak nie poruszyli drażliwego tematu – ani w
tamtym momencie, ani później. Zaczął troszczyć się o Rosalie bardziej niż
wcześniej. Traktował ją, jakby była zrobiona z najcenniejszej porcelany. Chciał
jednak wierzyć, że choroba, która dotknęła dziewczynę tylko im się przyśniła.
Kiedy umierała na łóżku, trzymając zaplamioną chusteczkę w
bladych dłoniach, żałowała, że nie ma go bliżej. Może i było za późno na
poruszenie przyszłości Koreańczyka, ale ona chciała się tylko pożegnać. Wtedy
jej wola w pewnym stopniu zostałaby spełniona. Niestety nie doczekała tego
momentu.
Rosalie była świadkiem tego, jak ukochany wchodzi do
niewielkiego mieszkania, trzymając w dłoniach bukiet białych i różowych róż,
które uwielbiała. Zapukał do drzwi wspólnej sypialni, po czym powoli je
uchylił. Na początku myślał, że po prostu zrobiła krótką drzemkę, wycieńczona
ciągłą walką z chorobą. Dopiero po chwili zrozumiał, co stało się, gdy
skończywszy pracę kupował prezent dla dziewczyny.
Zrozpaczony upuścił kwiaty i podbiegł do łóżka. Po jego
idealnej twarzy, jak to uwielbiała określać, zaczęły spływać ciężkie, gorzkie
łzy pełne wyrzutu do samego siebie. Trząsł się i płakał niczym małe dziecko
pozostawione pośród ciemności. Nie mógł sobie wybaczyć, że nie było go, gdy
umierała jego róża.
╰☆╮
Rosalie nie żyła, a jednak nie umarła do końca. Znajdowała
się na pograniczu żywych i umarłych, dlatego że ich ostatnie pożegnanie nie wyglądało, tak jak wyglądać powinno. Nie
wiedziała, czy powinna się cieszyć, czy smucić zyskaną szansą.
Czuła silne perfumy Seungjuna, jak i jego myśli, emocje.
Niestety on nie widział jej. Była dla niego, jak powietrze, co ją zasmucało.
Chciała się tylko pożegnać, lecz nie wiedziała jak. Dlatego błąkała się ulicami
Paryża za ukochanym, który z dnia na dzień marniał w oczach. Tak jakby żałoba
zabrała tę część Koreańczyka, która najmocniej kochała. Nie widziała na jego
twarzy szerokiego uśmiechu, błyszczących punkcików w tęczówkach – tylko szara
skóra i podkrążone, zaczerwienione oczy. A przynajmniej nie widziała do pewnego
momentu.
╰☆╮
Siedzieli na tym samym kocu, co niespełna cztery lata temu.
Z drobną różnicą – Rosalie nie żyła. Skubała źdźbło trawy, nie odrywając wzroku
od Seungjuna, który z lekko zaróżowionymi policzkami spoglądał dookoła. W
pewnym momencie ich spojrzenia spotkały się, a dziewczyna chciała wierzyć, że
on naprawdę ją widzi. Ale to była tylko złudna nadzieja. Złudna nadzieja, którą
żywiła się przez ostatnie trzydzieści sześć miesięcy.
– Aurore! – Jego męski, silny głos wypowiedział tę imię z
pewną dozą słodyczy, nadając mu nowy wydźwięk.
Zgrabna, ciemnowłosa dwudziestoparolatka usiadła i na
kilkanaście sekund wtuliła się w szerokie ramiona Seungjuna. Rosalie czuła, że
nadszedł ten moment, kiedy w końcu – po trzech latach – znajdzie się tam, gdzie
powinna po śmierci. Że to ich ostatnie spotkanie, gdzie wypowie słowa
pożegnania, mając nadzieję, że jakimś cudem ją usłyszy.
Koreańczyk wyszeptał Aurore przysięgę miłości, a
nieobecna-obecna Rosalie uśmiechnęła się przez łzy. W końcu mogła odejść, nie
mając wyrzutów sumienia, że mężczyzna będzie samotny na tym świecie.
– Seungjun… – Jego wzrok spoczął na niej, tak jakby naprawdę
widział i słyszał dziewczynę. – Kocham cię… przepraszam… żegnam.
Pozwoliła dwójce kochankom zostać samym, ciesząc się, że ich
ostatnie pożegnanie wyglądało właśnie tak. Że mogła widzieć, jak mężczyzna,
którego kochała podnosi się i odnajduje szczęście po jej śmierci. A później po
prostu zniknęła.
╰☆╮
A/N: Postanowiłam napisać coś trochę krótszego i... innego? Zdaję mi się to po prostu inne niż Nie muszę widzieć oraz Bo jesteśmy zbyt wrażliwi, by być na tym świecie. Chociaż pisząc to miałam podobne odczucia, co przy tym drugim.
Zastanawiałam się trochę nad pisaniem na wattpadzie (jak na razie możecie tam znaleźć Bo jesteśmy zbyt wrażliwi, by być na tym świecie i jedną, krótką książkę z Jungkookiem) yaoi. Najprawdopodobniej byłby to Jikook – ostatnio spodobał mi się ten pairing – Chanbaek, ewentualnie Hunhan i Kaisoo. Szczerze powiedziawszy nigdy nie pisałam yaoi i nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Tak więc, co o tym sądzicie?
Pozdrawiam was ciepło, foczki~!
O mój Boże, jaki przepiękny szablon O.O Właśnie się zakochałam <3 Taki minimalistyczny, a zarazem w jakiś dziwny sposób idealnie odzwierciedla charakter Twoich opowiadań. Zdecydowanie mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńCo do one shota - O mój Boże, razy 2. Z każdym kolejnym przeczytanym dziełem, którego jesteś autorką, coraz bardziej sobie uświadamiam, jak bardzo jestem uzależniona od Twoich opowiadań. Naprawdę je ubóstwiam <3 Ich styl jest zdecydowanie najlepszy na Bloggerze.
W dodatku Seungjun. Ten Seungjun z KNK. Ten, który miał debiutować z BTS. Ten, który jest moim crushem w KNK. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać ani jednego fanfiction na jego temat, więc tym bardziej mi się spodobało <3
Co do yaoi - ja poczytam wszystko, co tylko napiszesz ;) Osobiście z BTS wolę Vkooka, a z EXO SeKaia, ale wszystkie, które wymieniłaś, też są jak najbardziej w porządku ;) Ale w sumie to zastanawiam się, czemu wolisz publikować niektóre prace na Wattpadzie, a nie na blogu lub na jednym i na drugim... Ale to Twoja sprawa i się nie wtrącam ;)
Pozdrawiam z dziesięć razy cieplej niż Ty ;D I przepraszam za tak późne komentowanie, ale szkoła to zuo (jak powtarzam wszystkim wokół...)
Nie przesadzałabym z tym "najlepszy", ale bardzo dziękuję ^^'
UsuńBrakowało mi bardzo ff z KNK, no więc pomyślałam, że taka miniaturka z Seungjunem się przyda (a niektórzy odpoczną sobie od Astro, którego u mnie bardzo dużo).
Zastanawiałam się kiedyś czy nie publikować tylko na blogu, ale mój wattpad świeci wielkimi pustkami, chociaż fakt - mogę publikować i tu i tam.
O tak, szkoła to wielkie zło!
Omg, ale piękny nowy szablon, aaa! Musiałam o tym wspomnieć, przepraszam, jednak mam ogromną słabość do takich minimalistycznych i prostych szablonów. W dodatku kocham różowy kolor, te wstawki tutaj idealnie pasują i wszystko się ślicznie komponuje, wowow teraz będę tu wchodzić jeszcze częściej, niż zwykle. XD
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu chciałam bardziej wejść w KNK, ale coś mi nie wyszło i niestety nadal jestem ledwo zapoznana z ich twórczością. Nie przeszkodziło mi to jednak w przeczytaniu tego opowiadania! robiłam to już kilka dni temu, zaraz po publikacji, ale jak to ja zbieram się do skomentowania dopiero teraz, wybacz.
Może wyjdę na psychola (or smth), ale bardzo spodobał mi się sam opis śmierci tej dziewczyny. Nie wiem, jakoś mnie to ujęło i najbardziej zapadło w pamięć z całego opowiadania. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić poczucia winy, jakie musiało później męczyć Seungjuna po śmierci ukochanej. To straszne, kiedy nie ma cię przy kimś tak potwornie bliskim w najgorszej chwili. Tej ostatniej.
Mimo wszystko nie wydaje mi się, że uznałabym to opowiadanie za smutne. Myslę, że ta dziewczyna była kimś w rodzaju jego anioła stróża, który pilnował, aby jej największa miłość zaznała ponownie szczęścia. To bardzo ładny motyw i zdobyłaś nim moje serduszko.
Lubię czytać krótkie opowiadania. Zdecydowanie, bo sama nie umiem pisać krótko.
I ja jestem jak najbardziej za tym, abyś zaczęła pisać yaoi! Boże, będę cię wielbić pod niebiosa, gdy napiszesz Jikooka, moje kochane dzieci aaaa, kocham tę dwójkę i dostanę wylewu jeśli zobaczę, że zabierzesz się za opowiadanie z tym shipem. Serio, mam obsesję na ich punkcie, jestem popierdolona na punkcie tej dwójki i nic na to nie poradzę aaaa, nie możesz się teraz wycofać!!!!! Widzisz już zaczęłam głupieć, przepraszam. XD W każdym razie mam nadzieję, że się tego kiedyś doczekam. ;;
I czekam również na Cztery pory roku, opis bardzo mnie zainteresował. Poza tym z tego co wiem będzie tam wątek yuri, prawda? Od dawna miałam ochotę coś takiego przeczytać.
Życzę dużo weny! Miłego dnia.
Cieszę się, że plan z pisaniem yaoi został przyjęty tak ciepło ^^
UsuńTak Cztery pory roku będzie zawierało wątek yuri (a przynajmniej będzie on poświęcony jednej z głównych bohaterek). Historie nie będą ze sobą związane, ale mam nadzieję, że i tak przypadnie do gustu.
Nie no, ja nie mogłam już przy samym wstępie ;;; Kobieto, co ty robisz z moim życiem? X"D Chyba właśnie uzależniłam się od twojego bloga. Bądź tego świadoma, że będę tu wpadać dużo częściej. Życzę weny i pozdrawiam~
OdpowiedzUsuńdangerousworldofalien.blogspot.com
Długo się zastanawia,lam czy czytać to opowiadanie, gdyż nie znam zespołu KNK, aczkolwiek pomyślałam co mi szkodzi? Jestem pod dużym wrażeniem, twoje prace są dojrzałe i potrafią poruszyć, przynajmniej ja mam takie odczucia po tym opowiadaniu, życzę weny!^^
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/
Mam. Mokre. Policzki. I. To. Przez. Ciebie.
OdpowiedzUsuńMój kochany Seungjun <3 Jakbym złapała w moje łapki to bym już nie wypuściła <3 Super to było, ale bardzo smutne :'( Weny