ASTRO / Sanha / część III
Sojin nie odwiedzała Tajemniczego Jeziorka od niezręcznej
rozmowy z Sanhą. Tłumaczyła się, sama przed sobą dużą ilością nauki, ale tak
naprawdę dalej była urażona. W tak szybkim tempie zaufała chłopakowi,
opowiedziała o sobie, ale on nie chciał zdradzać nic o nim samym. Wygodnie było
mu słuchać, ale nie mówić. Zranił dziewczynę swoją tajemniczością, a ona tylko
pragnęła, by się przed nią otworzył. Może nie zaufał jej na tyle? Na to
pytanie, odpowiedź znał tylko Sanha.
Popołudniowy, wiosenny wiatr muskał policzki piętnastolatki,
pozwalając, by idealnie ułożone włosy delikatnie falowały. Spacer ze szkoły do
domu sprawiał, że mogła się odstresować i zapomnieć o ewentualnych
przykrościach. Pod nosem nuciła jedną z piosenek, którą pamiętała z
dzieciństwa. Babcia Sojin uwielbiała i śpiewała ją przy każdej okazji –
sprzątając, pielęgnując ogród, jeżdżąc samochodem czy leżąc na kocu wraz z
wnuczką.
Tuż przed nią przystanął rudy, mały kotek. Oczy miał duże, w
kolorze liści kwiatów w letnie dni. Zamiauczał głośno, jakby chcąc zwrócić
uwagę dziewczyny. Przykucnęła i podrapała zwierzę za uchem. Zaśmiała się cicho
i zaczęła głaskać puchate, choć w niektórych miejscach posklejane futro na
brzuchu. Uwielbiała zwierzęta, a w szczególności koty. Lubiła w nich tą
samodzielność. Nie zwracały na nikogo uwagi, ale jeśli naprawdę kochały –
zawsze wracały.
Nagle nieduży kamień upadł tuż obok jej delikatnej dłoni.
Bezdomny kotek spłoszył się i uciekł. Sojin powoli wstała, zerkając w ślad za
nim. Usłyszała głośne chrząknięcie i śmiechy. Wzięła głęboki wdech.
– Tego jeszcze brakowało, by dziwoląg pastwił się nad kotem!
– usłyszała za sobą i odwróciła się na pięcie.
Kilkanaście metrów od niej stała grupa uczniów ze szkoły.
Wśród nich zobaczyła swojego brata, Junsuna. Rodzeństwo unikało kontaktu
wzrokowego. Podniosła granatową torbę, którą wcześniej położyła na ziemi i
zarzuciła ją na ramię. Utkwiła wzrok brązowych oczu w chłopaku, który rzucił
kamieniem.
– Nie znęcałam się nad nim.
– Jeszcze kłamiesz! Tacy ludzie, jak ty nie powinni się
urodzić!
Spuściła głowę, pozwalając, by ciemne włosy w odcieniu
gorzkiej czekolady zasłoniły twarz. Nie chciała pokazać, że ją to dotknęło, ale
pierwsze łzy zaczęły spływać po policzkach. Zaciskając dłonie w piąstki wytarła
mokrą twarz i pociągnęła nosem.
– Jeszcze beczy! – zawołała jakaś dziewczyna.
Nie spostrzegła, kiedy całą gromadką pojawili się obok niej.
Zaczęli wyzywać, a także bić. Sojin stała, jedynie kuląc się po zetknięciu z
bólem. Nie chciała i nie zamierzała walczyć. Doskonale wiedziała, że jeśli
posunęłaby się do przemocy, pokazałaby jak słaba i podobna jest do tych
wszystkich ograniczonych ludzi. Nie była bezmocna, wręcz przeciwnie – silna, wyjątkowa
ze swoją umiejętnością dostrzegania drobnych, radujących rzeczy.
Kiedy znudziła im się ta „zabawa” zaczęli wracać do domów. W
niektórych miejscach posiniaczona, obolała Sojin wzrokiem odszukała brata. Ten,
jakby wyczuł jej spojrzenie, odwrócił się, jednak szybko pomaszerował do swoich
przyjaciół. Nie chciał utrzymywać z nią kontaktu, podnieść na duchu. Po prostu
odszedł. I to zraniło dziewczynę najbardziej – brak wsparcia ze strony własnej
rodziny. Przecięta została cienka wstążka, która utrzymywała radość ducha
piętnastolatki. Zaczęła niemiłosiernie płakać, wręcz dławiąc się własnymi
łzami.
Pociągając nosem, zrozpaczona i poobijana ruszyła w jedyne
miejsce, gdzie mogła pozbierać myśli. Po drodze słyszała kojący śpiew ptaków i
szum drzew, co pomagało się jej w minimalnym stopniu uspokoić. Dotarłszy na
miejsce nie zauważyła chłopaka przez zapłakane oczy. Siedział w blasku słońca,
w ogrodniczkach, jakby przez cały ten czas czekając na Sojin. Poczuła jego
obecność dopiero, kiedy wziął ją w swoje ramiona i zaczął kołysać, niczym
dziecko do snu. Śpiewał cicho ulubione piosenki dziewczyny.
– Nie martw się – rzekł, kiedy skończyła spazmować, a
jedynie drżała. – Opowiedzieć ci historię?
Spojrzała na niego wielkimi, zaczerwionymi oczami, a między
brwiami powstała mała fałdka. Po sekundzie kiwnęła głową i wtuliła się w
chłopaka.
– Nie będzie to przyjemna historia, ale w końcu chciałaś
mnie lepiej poznać, prawda? – Zaśmiał się smutno na wspomnienie wszystkich
wydarzeń, które go spotkały.
Usiadł wygodnie, dalej tkwiąc w uścisku z Koreanką. Ona
spoglądała na niego zainteresowana, natomiast Sanha odchrząknął, bawiąc się
włosami dziewczyny.
– Było to kilkanaście lat temu. Miałam piętnaście lat.
Typowy dzieciak, radosny, ciekawy świata, dostrzegałem pozytywy w każdej
rzeczy. Uwielbiałem spędzać czas na siedzeniu na kocu, spoglądaniu w niebo czy
słuchaniu śpiewu ptaków. Jesteśmy podobni, nie sądzisz? No, ale jak mogłem być
typowy skoro byłem poniżany i bity? A to wszystko przez to, co mamy wspólnego –
cieszymy się drobnostkami. Radują nas odmienne rzeczy, niż innych ludzi,
jesteśmy wrażliwsi na piękno otaczającego nas świata.
Spojrzał na nią ciemnymi oczami z
domieszką niebieskiego, tak niecodziennymi i wyjątkowymi. Sprawdzał czy słucha,
ale nie musiał tego robić – doskonale wiedział, że tak. Pogłaskał zaróżowiony
policzek Sojin, dając trochę ochłody. Przygryzł wargę i dokończył historię.
– Te kilkanaście lat temu, zginąłem.
To może wydawać się dziwne, no, bo hej, w końcu mnie widzisz, właśnie
rozmawiamy, ale tak jest. Nie żyję. W jesienne popołudnie utopili mnie w tym
jeziorze. Wiesz, ile kiedyś przychodziło tu dzieciaków? Nie trafiłem do niebo
ani do piekła, nie trafiłem nigdzie. Szybuję sobie po mieście, często przesiadując
przy jeziorku. Trochę to ironiczne, tutaj umarłem, ale uwielbiam to miejsce.
– Więc… czemu cię widzę? – zapytała
ochrypłym głosem, dalej drżała, pomimo że było całkiem ciepło.
To wszystko, co powiedział Sanha
wydawało się kompletnie nierealne. Coś jednak kazało jej wierzyć w tę
absurdalną historię. Wzięła głęboki wdech, szykując się na odpowiedzieć
chłopaka.
– To całkiem dobre pytanie –
przyznał, w zamyśleniu kiwając głową. – Sam nie wiem. To jakiś znak? Kto to
wie. Może jesteśmy zbyt wrażliwi, by być na tym świecie?
Siedzieli cicho, wsłuchując się w
bijące serce dziewczyny i melodię drzew oraz wody. Musiała to wszystko
przemyśleć i przeanalizować. To było dla niej za wiele, jednak z każdą mijającą
minutą przyjmowała to do wiadomości. Zadrżała, kiedy poczuła lodowaty oddech na
karku.
– Możemy zostać razem na zawsze. Jak
w tych romantycznych filmach, tylko to będzie realne. I to my będziemy tworzyć
naszą wyjątkową przygodę. Co ty na to? – Podniósł się z miejsca i stanął po
kostki w wodzie, zachęcająco wyciągając dłoń w stronę swojej towarzyszki.
Chwila zawahania. Przymknęła oczy w
zamyśleniu. Czy mama będzie tęsknić, czy może tylko ułatwi jej życie, znikając?
Nie wiedziała jak to się skończy, ale powoli podeszła do Sanhy i chwyciła go
drobną, delikatną dłoniom. Posłała mu uśmiech przez łzy. Na niecałą minutę
połączyli swe usta w krótkim, motylim pocałunku i zniknęli pod taflą wody.
Czemu to zrobili? Byli zbyt
wrażliwi, by być na tym świecie i niewielu mogło ich zrozumieć. Zamierzali
zacząć od nowa, tworząc coś swojego. Ale ciąg dalszy tej historii to całkiem
inna bajka, na całkiem inny wieczór.
╰☆╮
A/N: Tak kończy się „Bo jesteśmy zbyt wrażliwi, by być na tym świecie”! Co sądzicie o całej historii? Jak odczucia?
Opowiadanie łącznie ma 3709 słów – pierwsza część ma ich 1252, druga 1397 (co czyni ją najdłuższą), a ostatnia 1048.
Zastanawiałam się nad tym by ujawnić wam historię Sanhy – całkiem inną od tej Sojin – co o tym myślicie? Przenieślibyśmy się w czasie o kilka ładnych lat. A może wolelibyście jakąś serię niezwiązaną z tą dwójką? Możecie podsuwać swoje pomysły!
Kochane foczki, nie będzie mnie od 16/17 sierpnia do 29, więc nie będę mogła czytać waszych blogów, ani nic dodać. Z góry wybaczcie mi za ten rozstrzał między postami (╥_╥)
Co do one-shota z Eunwoo – będzie, nie wiem kiedy, ale będzie! Ma kilka wersji (ta pierwsza jest rozdziałowcem w zasadzie, musiałabym tylko zrobić dobry research) i muszę wybrać tą jedną. Więc jeśli wybrałabym tę dłuższą wersję – chcielibyście zakładkę z bohaterami?
Dziękuję, że to czytaliście! To wiele dla mnie znaczy, bo opowiadanie jest niezwykle bliskie mojemu sercu. Enjoy, foczki ♥
Więc najpierw odpowiem na pytania pod postem:
OdpowiedzUsuńTakże co do cofnięcia się parę lat, aby przekazać historię Sanhy - jestem jak najbardziej za.
Co do pomysłów to może jakiś one shot z Monbinem... Bo wiesz, mój bias z Astro, więc chociaż trzeba spróbować i to zaproponować :")
Jeśli wybierzesz tą dłuższą wersję, to jak najbardziej bym chciała zakładkę z bohaterami. Lubię takie rzeczy :") Nawet bardzo.
Co do opowiadania, to rozdział był cudowny. Historia Sanhy jest bardzo poruszająca i tragiczna, ale jak każdy wie uwielbiam smutne akcenty w opowiadaniach, więc pewnie dlatego tak bardzo mnie urzekła ;)
A ta końcówka ♥ Boże, jakie to jest romantyczne. Jak Ty to wymyśliłaś XD?
Pozdrawiam ^^
Myślę, że Bin się tu pojawi (tak jak całe Astro, ale cii).
UsuńI chyba właśnie wybiorę rozdziałową wersję. Na dniach powinny pojawić się informacje o opowiadaniu w zakładce "dłuższe" (w tym bohaterowie).
Cieszę się, że rozdział się podobał ^^ Pomysł na opowiadanie wpadł, kiedy przeglądałam zbiór starych bajek na mojej półce. Samą końcówkę wymyśliłam pisząc drugą część. Ale zamysł był od początku.
Również pozdrawiam ♥
Nominowałam Cię do napisania o sobie faktów ;)
OdpowiedzUsuńhttp://magic-hell-and-me.blogspot.com/2016/08/60-facts-about-our-team.html
Zostałaś nominowana do dodania faktów o osobie ^^
OdpowiedzUsuńhttp://ineedufantasy.blogspot.com/
Naprawdę bardzo podoba mi się twój blog, jest świetny i masz ogromny talent ^^
Naprawdę nie wiem, dlaczego tak długo zbierałam się do przeczytania tego opowiadania. Możliwe, że przez to, iż nie czytuję hetero, bo zwyczajnie nie lubię, ale dziś postanowiłam się przemóc i wiesz co? Nie żałuję. Być może to dlatego, że nie znam za bardzo Astro i właśnie dlatego wątek hetero mi wcale nie przeszkadza, ale może to być też spowodowane samym sposobem, w jaki stworzyłaś całą historię.
OdpowiedzUsuńOd razu poczułam jakąś więź z Sojin. Uwielbiam siedzieć w lesie i oglądać otaczającą mnie przyrodę, słuchać ptaszków i wpatrywać się w wolno płynący strumyk. To działa na mnie tak odstresowująco, poza tym zdecydowaną większość czasu spędzam samotnie i czasem mi to wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, całkiem to lubię. To cholernie przykre, że ludzie teraz zatracają się w monotonii i szarej codzienności, nie próbując nawet zwolnić i przyjrzeć się otaczającemu ich światu.
Czytając to opowiadanie miałam wrażenie, że czytam bajkę. Nawet, jeśli zakończenie było w pewnym sensie smutne, ale za razem poruszające oraz melancholijne, napisałaś to w tak delikatny i subtelny sposób, że nie mogłam odpędzić od siebie tego poczucia. Odnalazłam w tym jakąś magię.
Cieszę się, że mogłam to przeczytać. Za jakiś czas tu wrócę i przeczytam Twoje pozostałe prace, a tymczasem życzę Ci miłej nocy.
Cieszę się, że ktoś, kto na co dzień nie czyta hetero się przemógł i przeczytał moje opowiadanie. Starałam nie skupiać się aż tak bardzo na uczuciach pomiędzy Sojin, a Sanhą. Dlatego miło, kiedy ktoś odebrał to tak, jak planowałam.
UsuńBędzie mi bardzo jeśli tu wrócisz. Pozdrawiam ciepło~ ^^