ASTRO / Sanha / część II
Sojin wróciła do domu z zaróżowionymi policzkami, chociaż
nie mogła określić czy powstały przez upał, czy przez zbytnie podekscytowanie. Bądź
co bądź ogarniało ją szczęście.
Wkroczyła do kuchni tanecznym krokiem. Jej mama była zajęta
robieniem kolacji, przy czym podrygiwała w rytm muzyki lecącej z radia.
Oderwała się od blatu i z delikatnym uśmiechem spojrzała na swoją córkę.
Nie była zdziwiona postawą Sojin, zdążyła przywyknąć. Choć w
głębi duszy pragnęła, by jej najmłodsze dziecko zachowywało się adekwatnie do
wieku i znalazło znajomych. Jednak z trudem pogodziła się z tym, że dziewczyna
spędza czas samotnie i jest wyśmiewana nawet przez własne rodzeństwo. Pomimo
tego była szczęśliwa, że jej mała So dumnie idzie przez życie.
– Mamo. – Koreanka oparła głowę o ramię kobiety. – Poznałam
dzisiaj naprawdę miłego chłopaka.
– Rozłóż to – nakazała, podając Sojin talerze. – A cóż to za
chłopak?
Nie wiedziała, gdzie córka znika w wolne dni, ale była pewna,
że spędza ten czas samotnie, gdzieś w oddalonym miejscu. Dlatego też bardzo zaciekawiła
ją nowa znajomość piętnastolatki. I choć tego nie okazała, niesamowicie się
cieszyła. Może dzięki temu skończą się problemy i dziewczyna nie będzie musiała
stawiać czoła przykrym uwagom? W głębi duszy właśnie na to liczyła pani Park.
– Nazywa się Sanha. Nigdy wcześniej nie widziałam go w
okolicy – przyznała, opierając się o stół. – Chyba jesteśmy w tym samym wieku.
Myślę, że byś go polubiła.
Kobieta z szczerym uśmiechem pogłaskała córkę po długich,
zadbanych włosach i zawołała resztę dzieci na kolację. Pierwszy w drzwiach
ukazał się niski, jednak dobrze zbudowany chłopak z okrągłymi okularami na
nosie. Nawet nie zaszczycił młodszej siostry spojrzeniem. Tuż za nim szła
Soojae, urodziwa dziewczyna o małych oczach, które optycznie powiększała
soczewkami i makijażem.
Zasiedli do stołu i zaczęli jeść. Rozmowa toczyła się
głównie między matką, Junsunem i starszą z sióstr. Sojin była w odległym
świecie wyobraźni, do którego wstęp miała tylko ona. Z szczegółami planowała
następny dzień.
O tak wiele rzeczy
chciała zapytać Sanhę. Ile ma lat, czym się interesuje, czy ma rodzeństwo. I
czy, tak jak ona, lubi arbuzy i woń polnych kwiatów. Pragnęła poznać nowego
znajomego przez takie błahostki, bo właśnie to wyróżnia każdego człowieka –
ulubiony kolor, potrawa, zapach, zabawy z dzieciństwa czy poczucie humoru. Bo
drobne rzeczy, dla wielu tak nieistotne, pozwalają najlepiej nas określić.
Z uśmiechem dokończyła posiłek i wyręczyła domowników w
sprzątaniu. Kiedy skończyła na chwilę przysiadła obok matki w salonie,
pozwalając, by bawiła się rozpuszczonymi kosmykami. W końcu wstała, uściskała
kobietę na dobranoc i ruszyła na górę.
Rano obudziła się naprawdę wypoczęta. Z uśmiechem wyjrzała
na podwórze. Otworzyła przy okazji okno, by wywietrzyć pokój. Było znacznie
chłodniej niż dzień wcześniej, jednak nie przeszkadzało to Sojin. Na parapecie
usiadł czarno-niebieski motyl, dość niecodzienny z takim umaszczeniem. Ta
mieszanka barw do złudzenia przypominała oczy Sanhy, co tylko wywołało uśmiech
na twarzy dziewczyny. Dotychczas nie spotkała się z taką tęczówką u nikogo, co
tylko umacniało ją w przekonaniu, że chłopak jest jej bliższy niż ktokolwiek
inny.
W pośpiechu zadbała o siebie i zeszła na dół. Przelotnie
spojrzała na zegar, który wskazywał godzinę dziewiątą. Postanowiła nie śpieszyć
się ze śniadaniem – nie sądziła, by Sanha zjawił się tak wcześnie. Chociaż w
ogóle nie wiedziała, czy przyjdzie.
Kobieta z zainteresowaniem przyglądała się Sojin, która
popijała herbatę, wystukując znany rytm. Widziała drobną zmianę w zachowaniu
córki. Wyglądała na bardziej radosną niż zazwyczaj. Była chodzącym promieniem
słońca, niczym dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę.
– Wybierasz
się gdzieś?
– Mhm –
mruknęła dziewczyna, biorąc ostatni łyk naparu. – Idę spotkać się z Sanhą.
– Cieszę się,
że kogoś poznałaś, ale chciałabym żebyś go kiedyś przyprowadziła i
przedstawiła.
– Na pewno to
zrobię. Do zobaczenia, mamo! – W przedpokoju założyła zielone tenisówki i
wyszła na zewnątrz.
Od razu otuliło ją zimne powietrze, całkiem przyjemne po
wczorajszym upalnym dniu. Spomiędzy drzew i krzaczków wydobywała się muzyka
ptaków akompaniowana przez poruszane wiatrem liście. Sojin skocznym krokiem
dotarła nad jeziorko. Nad nieruchomą taflą wody unosiły się duże, piękne ważki.
Usiadła i oparła plecy o drzewo, tak samo jak poprzedniego
dnia. Przymknęła oczy i delektowała się otaczającym ją spokojem. Miała jednak
nadzieję, że Sanha przyjdzie. Pomimo że ich znajomość zaczęli niedawno,
widziała między nimi szczególną więź.
Nagle w nozdrzach poczuła ten sam zapach, co wczoraj – woń
jeziora i dzikich, polnych kwiatów. Powoli uchyliła powieki i wzięła gwałtowny
wdech. Tylko kilka centymetrów dzieliło usta Sanhy od warg dziewczyny. Chłopak
nic sobie z tego nie robił i z wielkim uśmiechem wpatrywał się w twarz
przyjaciółki. Rumieńce oblały policzki Sojin, jednak po chwili, w uroczym
geście ukazała swoje równe zęby.
– Myślałem, że już nie przyjdziesz –
odparł szczerze piętnastolatek.
Odsunął się od niej i położył w pełnym słońcu, na jeszcze mokrej trawie. Koreanka była lekko zdziwiona ubiorem chłopaka. Miał na sobie dżinsowe ogrodniczki, czerwoną koszulkę i tego samego koloru buty. Według Sojin dzień był zbyt zimny na taki strój, jednak nie zaprzątała sobie tym głowy i dołączyła do słodkiego leniuchowania obok Sanhy.
Odsunął się od niej i położył w pełnym słońcu, na jeszcze mokrej trawie. Koreanka była lekko zdziwiona ubiorem chłopaka. Miał na sobie dżinsowe ogrodniczki, czerwoną koszulkę i tego samego koloru buty. Według Sojin dzień był zbyt zimny na taki strój, jednak nie zaprzątała sobie tym głowy i dołączyła do słodkiego leniuchowania obok Sanhy.
– Ile masz lat? Co lubisz jeść? Masz
rodzeństwo? – Chłopak obrócił się na bok i czarnoniebieskimi tęczówkami przyglądał
dziewczynie.
– Piętnaście. Wiele rzeczy mi smakuje, ale najbardziej uwielbiam arbuzy. Mam starszą siostrę i brata.
– Spokojnie odpowiedziała na zadane pytania. Uśmiechnęła się na myśl, że jego też obchodzą takie rzeczy. – A co z tobą?
– W jakim sensie?
– No… czym się interesujesz, czy masz rodzeństwo? Wolisz zimę czy lato? Przekąski słone czy może słodkie?
Zauważyła, że jego ciało na chwilę zdrętwiało, a oczy błądziły po leśnym krajobrazie. Pytania mogły być niewygodne. Na kilka sekund zapadła między nimi niewygodna cisza.
– Piętnaście. Wiele rzeczy mi smakuje, ale najbardziej uwielbiam arbuzy. Mam starszą siostrę i brata.
– Spokojnie odpowiedziała na zadane pytania. Uśmiechnęła się na myśl, że jego też obchodzą takie rzeczy. – A co z tobą?
– W jakim sensie?
– No… czym się interesujesz, czy masz rodzeństwo? Wolisz zimę czy lato? Przekąski słone czy może słodkie?
Zauważyła, że jego ciało na chwilę zdrętwiało, a oczy błądziły po leśnym krajobrazie. Pytania mogły być niewygodne. Na kilka sekund zapadła między nimi niewygodna cisza.
– Lubię słuchać muzyki. Wolę lato i
słodycze – odparł po chwili. – Miałe… znaczy mam starszego brata.
Skinęła głową i zastanowiła się nad jego wypowiedzią. Cieszyło ją, że lubią podobne rzeczy, jednak nie dawało spokoju to, że zawahał się nad odpowiedzią na temat rodzeństwa. Chciał powiedzieć „miałem”, ale szybko poprawił na „mam”. Było to co najmniej dziwne. Z uprzejmości jednak nie chciała dociekać.
Czas mijał im na zabawie w wodzie i rozmowach o kompletnych błahostkach, dzięki czemu poznawali się lepiej. A w zasadzie to Sanha lepiej poznawał Sojin, bo sam odpowiadał wymijająco na większość pytań. Wspólnie zebrali kwiaty i usiedli na trawie. Dziewczyna robiła bransoletkę z roślin dla przyjaciela, a on wianek. Miło ją zaskoczył, bo nie znała wielu chłopaków, którzy to potrafią.
– Co chciałabyś robić w przyszłości? – zapytał, gdy na jego nadgarstku zawitała niedoskonała, lecz śliczna bransoletka.
– Hm… chciałabym tworzyć muzykę. Śpiewać i pisać własne teksty piosenek. – Poprawiła fryzurę i pozwoliła, by Sanha założył jej wianek. – Jeśli to by nie wypaliło mogłabym zostać psychologiem, albo pediatrą. Lubię pomagać innym.
Na twarzy chłopaka zawitał delikatny uśmiech, tak jakby przypomniał sobie coś przyjemnego. Musnął opuszkami policzek Sojin. Dłonie miał, tak jak poprzednio, zimne.
– A ty? Nie wiele chciałeś o sobie mówić.
– To co ty. Chciałem śpiewać, grać na gitarze. Nie dla pieniędzy, tak po prostu. Ode mnie dla innych ludzi. Teraz nad tym nie myślę. Ja… nie mam marzeń.
– Każdy człowiek ma marzenia. – Na ułamek sekundy skrzywił się, tak jakby któreś ze słów było kwaśną cytryną, którą musiał zjeść.
Nie drążyli tego tematu. Leżeli, wpatrywali się w korony drzew, pochłonięci swoimi myślami. Sanha był wesoły, zabawny, trochę dziecinny, jednak tajemniczy i nie skory do mówienia o sobie. Nie przeszkadzało to piętnastolatce, lubiła chłopaka. Byli do siebie podobni pod wieloma względami.
Ułożyła się na brzuchu i przyjrzała jego twarzy. Miał dziecięcą, choć śliczną twarz. Kiedy dorośnie będzie naprawdę przystojny, stwierdziła w myślach. Oparła podbródek na dłoni.
– Chcę cię poznać z moją mamą. Myślę, że się polubicie. Robi najlepsze czekoladowe ciasteczka w okolicy! Ucieszyła się, że w końcu kogoś poznałam, dlatego jest podekscytowana spotkaniem z tobą.
– Myślę, że to zły pomysł. To nie tak, naprawdę chciałbym poznać twoją mamę, ale… nie mogę – odparł po chwili, przeczesując jasne włosy.
– Dlaczego? – dopytywała, jednak nie uzyskała odpowiedzi.
W końcu wróciła do domu z kwiecistym wiankiem na głowie. Było jej smutno, nie ukrywała tego, jednak nie mogła nic poradzić. Nie mogła zmuszać Sanhy, by przyszedł i poznał jej rodzinę.
Zmęczona dobrą zabawą, ale i małym żalem usnęła od razu. A przez uchylone okno wleciał czarny motyl z domieszką niebieskiego. Tak podobny swą barwą do tęczówek jej jedynego przyjaciela.
Skinęła głową i zastanowiła się nad jego wypowiedzią. Cieszyło ją, że lubią podobne rzeczy, jednak nie dawało spokoju to, że zawahał się nad odpowiedzią na temat rodzeństwa. Chciał powiedzieć „miałem”, ale szybko poprawił na „mam”. Było to co najmniej dziwne. Z uprzejmości jednak nie chciała dociekać.
Czas mijał im na zabawie w wodzie i rozmowach o kompletnych błahostkach, dzięki czemu poznawali się lepiej. A w zasadzie to Sanha lepiej poznawał Sojin, bo sam odpowiadał wymijająco na większość pytań. Wspólnie zebrali kwiaty i usiedli na trawie. Dziewczyna robiła bransoletkę z roślin dla przyjaciela, a on wianek. Miło ją zaskoczył, bo nie znała wielu chłopaków, którzy to potrafią.
– Co chciałabyś robić w przyszłości? – zapytał, gdy na jego nadgarstku zawitała niedoskonała, lecz śliczna bransoletka.
– Hm… chciałabym tworzyć muzykę. Śpiewać i pisać własne teksty piosenek. – Poprawiła fryzurę i pozwoliła, by Sanha założył jej wianek. – Jeśli to by nie wypaliło mogłabym zostać psychologiem, albo pediatrą. Lubię pomagać innym.
Na twarzy chłopaka zawitał delikatny uśmiech, tak jakby przypomniał sobie coś przyjemnego. Musnął opuszkami policzek Sojin. Dłonie miał, tak jak poprzednio, zimne.
– A ty? Nie wiele chciałeś o sobie mówić.
– To co ty. Chciałem śpiewać, grać na gitarze. Nie dla pieniędzy, tak po prostu. Ode mnie dla innych ludzi. Teraz nad tym nie myślę. Ja… nie mam marzeń.
– Każdy człowiek ma marzenia. – Na ułamek sekundy skrzywił się, tak jakby któreś ze słów było kwaśną cytryną, którą musiał zjeść.
Nie drążyli tego tematu. Leżeli, wpatrywali się w korony drzew, pochłonięci swoimi myślami. Sanha był wesoły, zabawny, trochę dziecinny, jednak tajemniczy i nie skory do mówienia o sobie. Nie przeszkadzało to piętnastolatce, lubiła chłopaka. Byli do siebie podobni pod wieloma względami.
Ułożyła się na brzuchu i przyjrzała jego twarzy. Miał dziecięcą, choć śliczną twarz. Kiedy dorośnie będzie naprawdę przystojny, stwierdziła w myślach. Oparła podbródek na dłoni.
– Chcę cię poznać z moją mamą. Myślę, że się polubicie. Robi najlepsze czekoladowe ciasteczka w okolicy! Ucieszyła się, że w końcu kogoś poznałam, dlatego jest podekscytowana spotkaniem z tobą.
– Myślę, że to zły pomysł. To nie tak, naprawdę chciałbym poznać twoją mamę, ale… nie mogę – odparł po chwili, przeczesując jasne włosy.
– Dlaczego? – dopytywała, jednak nie uzyskała odpowiedzi.
W końcu wróciła do domu z kwiecistym wiankiem na głowie. Było jej smutno, nie ukrywała tego, jednak nie mogła nic poradzić. Nie mogła zmuszać Sanhy, by przyszedł i poznał jej rodzinę.
Zmęczona dobrą zabawą, ale i małym żalem usnęła od razu. A przez uchylone okno wleciał czarny motyl z domieszką niebieskiego. Tak podobny swą barwą do tęczówek jej jedynego przyjaciela.
╰☆╮
A/N: Pisanie dalszych części idzie mi tak łatwo, że aż sama jestem zdumiona! Na opowiadanie przewiduję jeszcze jedną, góra dwie części. W następnych „rozdziałach” dowiecie się też dużo~ więcej o głównym bohaterze i mam nadzieję, że spodoba się wam zakończenie. Właśnie, jak myślicie, jak skończy się opowiadanie?
W planach jest one-shot (ale nigdy nie wiadomo, co z długością) z Eunwoo. Coś czuję, że będzie tu dużo Astro ^^"
Podzielcie się swoją opinią, radami w komentarzach. Dużo miłości, foczki~! ❤
W planach jest one-shot (ale nigdy nie wiadomo, co z długością) z Eunwoo. Coś czuję, że będzie tu dużo Astro ^^"
Podzielcie się swoją opinią, radami w komentarzach. Dużo miłości, foczki~! ❤
Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Jest takie pobudzające do wrażliwości względem natury i innych ludzi, a zarazem tajemnicze i urocze. Postać Sanhy naprawdę mnie urzekła, a co do zakończenia - nie mam pojęcia. Może Sanha będzie jakimś duchem strzegącym tajemnic lasu. Haha, naprawdę nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny na kolejne dzieła. One shot z Eunwoo - Boże, Eunwoo... Już mi się podoba XD Błagam, nie rozmyśl się ;)
Pozdrawiam ^^
One-shot będzie na pewno, sama jestem podekscytowana na samą myśl o pisaniu o Eunwoo xd
UsuńJak miło słyszeć, że odczucie podczas czytania są takie, jakie planowałam. Dziękuję za tak ciepłe słowa ❤
Również pozdrawiam i wyczekuję pięknych prac na twoim blogu~