Monsta X / Chae Hyungwon / one-shot
Uwielbiał pomarańcze...
Hyungwon miętolił w dłoniach skrawek kołdry, wtulając w nią
twarz. Rozkoszował się subtelnym zapachem pomarańczy, który dało się wyczuć nie
tylko w sypialni, ale i w całym mieszkaniu.
Uśmiechnął się ciepło, widząc tańczący cień na
jasnopomarańczowej ścianie. Choć nie mógł jej dostrzec, widział jak rusza się w
rytm niesłyszalnej dla jego uszu piosenki, subtelnie kołysząc biodrami. Długie
włosy w odcieniu gorzkiej czekolady wirowały wokół zarumienionej, szczęśliwej
twarzy. Przymykała oczy, jakby chcąc odciąć się od świata i zatracić w każdym
dźwięku i ruchu.
Mruknął zadowolony, otulając się kołdrą o zapachu
słodko-kwaśnych pomarańczy. Obserwował cień niczym występ najwspanialszego
artysty, nie chcąc ominąć ani sekundy. Mógłby zapętlać tę chwilę całą
wieczność, a radość, która go wypełniała, jedynie by rosła. Naprawdę pragnął,
by czas się zatrzymał, zostawiając ich dwójkę samych.
Domofon bezlitośnie wyrwał go z świata, w którym pragnął pozostać.
Z niechęcią odrzucił kołdrę, pozostawiając tańczący cień w sypialni.
– Wrócę tu – powiedział szeptem, jakby nie chcąc, by
ktokolwiek słyszał tę cichą obietnicę.
Nie chciał zostawiać jej samej i nawet przez chwilę myślał,
czy nie zignorować uporczywego dzwonienia. Ale doskonale wiedział, że jego
przyjaciel – a był pewien, że to on, bo tylko Minhyuk mógł go nawiedzać w
poniedziałkowy wieczór – nie odszedłby spod apartamentu, dopóki Hyungwon nie
wpuściłby go do środka.
Westchnął, chwytając w dłonie jedną z pomarańczy ułożonych w
misce na stoliku kawowym. Przeszedł do drzwi wejściowych i nacisnął okrągły
guzik. Na małym ekraniku pojawiła się twarz przyjaciela, który westchnął
pretensjonalnie, po czym zaczął wygłaszać monolog, lecz Hyungwon już go nie słuchał.
Opierając się o ścianę, patrzył na swoje zgrabne, smukłe
dłonie, obierające pomarańcze. Uśmiechnął się, kiedy słodki zapach rozniósł się
wokół niego. Wytężył słuch, próbując usłyszeć melodię, do której tańczyła jego
ukochana. Liczył na to, że wciąż zmysłowymi, pełnymi gracji i słodyczy ruchami
wiruje wokół, czekając na chłopaka.
Pierwsza połówka pomarańczy, którą wsadził do ust niemalże
rozpłynęła się na języku, przenosząc go do innego wymiaru. Teraz i on słyszał
muzykę, która wręcz uniemożliwiała stanie bezczynnie w miejscu. Pragnął pobiec
do sypialni, chwycić ją w silne ramiona i tańczyć do upadłego, zatracając się w
czułym dotyku.
– Hyungwon, wiem, że tam jesteś! – Zniecierpliwiony głos
przyjaciela sprowadził go na ziemię. – Wpuść mnie albo wejdę tam siłą, a
następnie sam dorobię sobie kartę!
Prychnął pod nosem rozbawiony, ale nacisnął guzik,
wpuszczając chłopaka do budynku. Odszedł od drzwi, wsadzając do ust kolejny
kawałek pomarańczy, który znów pozwolił mu wrócić do ukochanej. Przez ułamek sekundy,
rozsądniejsza część Hyungwona, chciała zostać tam, gdzie stał i poczekać na
przyjaciela. Wiedział, że jak tylko przejdzie do sypialni, gdzie później
znajdzie go lamentującego, niemalże umierającego we własnym smutku, wścieknie
się. Choć Minhyuk starał się to ukrywać, to doskonale widział jak za każdym
razem spina się, zaciskając dłonie w pięści na samo wspomnienie o Joohyun. Jednak
teraz, gdy nawet przez chwilę mógłby być ze swoją ukochaną, nie przejmował się
konsekwencjami.
Obraną skórę pozostawił na blacie w kuchni i przeszedł do
sypialni, która zatracała się w blasku zachodzącego słońca. Przymknął drzwi,
starając się nie narobić zbędnego hałasu i nie przestraszyć dziewczyny.
Doskonale pamiętał każdą sytuacje, gdy wzdrygała się zaskoczona, a później
oboje wybuchali śmiechem.
Pragnął pojąć Joohyun w swoje ramiona w rytm muzyki,
rozkoszując się zapachem pomarańczy jej długich włosów, delikatnie pieszcząc
jasną skórę. Chciał poczuć gładkie, zadbane dłonie rysujące kwiaty na jego
plecach i usłyszeć uroczy chichot tak słodki niczym miód.
Usiadł na skraju łóżka, przyciskając do piersi kołdrę. Z
nadzieją spojrzał na ścianę, oczekując tam obrazu, który pozostawił, wychodząc
z sypialni.
Oczy zaszły mu łzami, gdy nie zobaczył już tańczącego
cienia. Muzykę, której i tak nie słyszał, zastąpiła irytująca cisza. Światło,
które uprzednio wpadało przez szerokie okno, zniknęło, jakby ktoś je zgasił,
tym samym pozbawiając Hyungwona odrobiny szczęścia. Jednak najgorszą karą było
to, że już nie czuł słodkiego zapachu pomarańczy, choć usilnie starał się go
przy sobie zatrzymać, wtulając twarz w kołdrę, poduszki i pościel.
Jego przeszywający duszę i umysł płacz rozniósł się po
mieszkaniu.
Niepewnie stanął przed przeszklonymi drzwiami kawiarni,
zastanawiając się czy wejść do środka. Nie zaglądał tam od dawien dawna. Na
myśl przyszła mu miła i sympatyczna obsługa, która nie zmieniała się, od kiedy
pierwszy raz odwiedził te miejsce. Przymknął oczy, przypominając sobie
wszystkie chwilę, które spędzał z Joohyun, popijając kawę.
Uśmiechnął się raźnie i wszedł do środka, gdzie powitał go
delikatny zapach kwiatów i świeżo palonej kawy. Przy kasie dostrzegł tę samą
wysoką dziewczynę, która obsługiwała go ostatnim razem. Pewniejszym krokiem
stanął za mężczyzną wybierającym kawałek słodkiego ciasta i spojrzał na tablicę
z napojami.
Analizował każdą literkę, nazwę i cenę, jakby był tam
pierwszy raz, choć od początku – nawet zanim wszedł do kawiarni – wiedział, co
chce zamówić. Zacisnął palce na portfelu schowanym w kieszeni płaszcza.
- Dzień dobry! Co mogę panu podać?
Przeniósł wzrok na młodą dziewczynę, z którą kilkukrotnie
rozmawiała Joohyun. Jeśli dobrze pamiętał, była to bliska, jedna z nielicznych,
koleżanek jego ukochanej ze studiów. Uśmiechnął się do niej ciepło, traktując
ją jak i swoją znajomą, choć z pewnością już go nie pamiętała.
– Poproszę cynamonową latte z syropem karmelowym. –
Przeniósł wzrok na lodówkę z deserami. – I kawałek ciasta marchewkowego.
Hyunwon wyciągnął kartę i zapłacił za swoją zamówienie,
zabierając talerz ze sporym kawałkiem ciasta.
– Kawę za chwilę doniosę.
Skinął głową i rozejrzał się po lokalu. Pomimo deszczowej
pory, która odwiedziła Seul, większość stolików była zajęta – przez grupki
przyjaciół, zapracowanych mężczyzn i kobiety oraz pary. Wzrokiem odszukał
ulubionego miejsca Joohyun. Szybkim krokiem doszedł do dwóch, wygodnych fotelów
ułożonych w kącie przestronnego pomieszczenia.
Talerz z ciastem przyozdobionym sporymi kawałkami orzechów i
plasterkiem pomarańczy postawił na okrągłym stoliczku i usiadł wygodnie.
Doskonale rozumiał, czemu Joohyun tak bardzo spodobała się ta kawiarnia, choć
za większością kaw nie przepadała, jak i tym konkretnym miejscem. Fotele
ustawione w rogu sali, gdzie miało się dobry widok na innych ludzi, a tuż obok
regał z książkami, po które zawsze można było sięgnąć, zajadając się ciastem,
idealnie pasowały do jego ukochanej. Dodatkowo przyjemna, relaksująca muzyka
rozbrzmiewająca w tle.
Wziął pierwszy kęs ciasta, który rozpłynął się na języku.
Przymknął oczy z zadowolenia, wsłuchując się w piosenkę. Kiedy znów je
otworzyć, nie mógł uwierzyć. Na fotelu naprzeciwko niego siedziała Joohyun,
zaczytana w książce, którą trzymała.
Wydał cichy odgłos zdumienia, ni to krzyk, ni to jęk,
zwracając uwagę dziewczyny, która przeniosła na niego swoje ciemne, zmysłowe
oczy. Był pewien, że dostrzegł w nich iskierki wesoło uśmiechające się do niego
i do świata.
– Jesteś… – wyszeptał i pochylił się w jej stronę.
Skinęła głową, poprawiając długie włosy. Z daleka mógł
poczuć ich pomarańczowy zapach. Przełknął ślinę, prostując się, niecierpliwie
czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jej strony. Tak dawno nie słyszał tego
słodkiego głosu.
– Co zamówiłeś? – zapytała, opierając się o jego fotel.
Czuł jak zatraca się w jej idealnej twarzy, beztroskim
uśmiechu, który zarezerwowany był tylko dla niego. Niepewnie wyciągnął dłoń,
chcąc pogładzić zaróżowiony policzek i dotknąć malinowych ust.
– To pańska kawa. – Głos dziewczyny oddalił go od ukochanej.
– Coś się stało?
Przeniósł na nią zszokowane spojrzenie, zerkając jeszcze,
czy Joohyun wciąż siedzi na butelkowozielonym fotelu. Dopiero, gdy zauważył
zmartwioną twarz wysokiej kelnerki, poczuł na policzku słoną łzę. Pośpiesznie
wytarł ją wierzchem dłoni.
– Nie. Dziękuję.
Chciał zapaść się w fotel i zniknąć, dokładnie tak jak
Joohyun. Dziewczyna odeszła, spoglądając na niego ostatni raz. A Hyungwon wpatrywał się w kubek z cynamonową
latte. W nozdrzach czuł intensywny zapach kawy z syropem karmelowym i
pomarańczy.
Uwielbiał morze…
Zacisnął dłonie na kierownicy, patrząc na morze. Fale
rozbijały się o skały otaczające plażę, a łódki leniwie podpływały do
malutkiego portu. Wziął głęboki oddech i wyszedł z samochodu, pozostawiając
kluczki na siedzeniu obok.
Przyjemna bryza wzięła go w ciepły, matczyny uścisk, a wiatr
figlarnie rozwiewał niedawno ułożone włosy. Zdjął buty i skarpetki, wziął je w
dłonie i zaczął spacerować brzegiem plaży, tak jak robiła to Joohyun.
W okresie jesiennym w takich miejscach nie było dużo ludzi,
co bardzo go cieszyło. Mężczyzna, kobieta i dziecko wesoło biegające, oderwali
Hyungwona od wpatrywania się w horyzont. Z uśmiechem obserwował, jak ojciec
podbiega do syna i bierze je na barana, a matka robi im zdjęcie. Nie mógł zaprzeczyć,
że stanowią szczęśliwą, kochającą się rodzinę.
Zastanawiał się, czy gdyby Joohyun była tu z nim również
tworzyliby tak piękny obraz. Na razie tylko ich dwójka, w końcu wciąż byli
bardzo młodzi, a za parę lat wraz z dziećmi. Oczami wyobraźni widział jak
wspólnie spacerują brzegiem morza, obserwując fale i ptaki krążące na niebie.
Uczyłby dzieci rzucać kaczki, a Joohyun śmiałaby się uroczo, gdyby kamień od
razu wpadałby do wody. Następnie zamoczyliby nogi w zimnej wodzie, a pod
wieczór zjedliby owoce morza w pobliskiej restauracji. Uśmiechnął się i poszedł
dalej.
Gdy zniknął z pola widzenia rodziny, choć nie był pewny czy
w ogóle go dostrzegli, usiadł na kamieniu, zostawiając obok wciśnięte w buty
skarpetki. Wpatrywał się w ciemną otchłań wody, zastanawiając się, czy gdzieś
tam jest jego ukochana. Czy myśli o wspólnej przyszłości. Przywołuje każde
wspomnienie stworzone w przeszłości. Cierpi w teraźniejszości, czekając na
niego.
Przymknął oczy, a wiatr coraz bardziej rozwiewał włosy. Był
pewien, że w nozdrzach czuje zapach pomarańczy, kawy i morza. Pojedyncze krople
deszczu lądowały na jego świeżych, wyprasowanych ubraniach i mieszały się z
niekontrolowanymi łzami. Świat płakał ze szczęścia, wiedział to. Pozdrowił go
ostatnim uśmiechem, a następnie zniknął w głębinach morza.
Po Hyungwonie pozostały tylko białe skarpetki w różyczki
wciśnięte w eleganckie, czarne buty.
Uwielbiał pomarańcze,
kawę i morze.
Kochał Joohyun.
╰☆╮
A/N: Hej foczki! Jak wam życie mija? Mam nadzieję, że dobrze.
W końcu przyszedł czas na Monsta X. Aż dziwi mnie fakt, że dopiero teraz opublikowałam jakikolwiek opowiadanie z nimi. Miejmy nadzieję, że będą pojawiali się tu częściej.
Muszę się pochwalić, że od dawien dawna nie miałam tak produktywnego czasu jeśli chodzi o pisanie, ale to dobrze, prawda? Liczę, że utrzyma się to jak najdłużej, by móc was obdarowywać opowiadaniami! Zaglądajcie regularnie do zakładek, gdzie znajdziecie zapowiedzi do opowiadań i one-shotów.
Poza tym założyłam twittera i line'a (ID: delfinkekk), więc jeśli chcecie się ze mną jakoś szybko skontaktować lub macie jakąś sprawę to zapraszam.
Dzisiejszy one-shot, jak i sama moja notka są króciutkie, ale sądzę, że nie trzeba tu nic dodawać. Tak więc: enjoy foczki i do zobaczenia w następnym poście!
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje prace, est w nich tyle emocji i profesjonalizmu, że czuję się taka malutka przy Tobie. Masz talent, naprawdę! <3
Co do twojej pracy: Nie lubię czytać smutnych prac, ponieważ automatycznie wyobrażam sobie co mogłoby być dalej, dlatego wtedy jeszcze bardziej pogrążam się w rozpaczy, eh.
Kocham Hyungwona oppe, ale nie ukrywam, że chciałabym kiedyś przeczytać u ciebie coś z Wonho (To żaden podtekst xD).
Weny Słoneczko!
Dziękuję za komentarz!
UsuńBardzo miło mi słyszeć tak ciepłe słowa, szczególnie że pisaniu poświęciłam już naprawdę kawałek swojego życia ^^
Ja nie lubię smutnych opowiadań tylko dlatego, że przy pierwszym smutniejszym fragmencie mam łzy w oczach. Chociaż ostatnio nawet przy oglądaniu Hello Counselor się popłakałam, więc to zdecydowanie przez moją emocjonalność.
Mówisz Wonho? Czyżby sugestia? Lub... wyzwanie? Mam kilka pomysłów, więc pewnie znajdzie się też miejsce dla niego.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i tobie również życzę weny! ^^
Chociaż nie przepadam za Monsta X to scenariusz świetny <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję za komentarz! ^^
UsuńDziecko, moje drogie najukochańsze, czy Ty mi czytasz w myślach? Właśnie opublikowałam opowiadanie z HyungWon'em, następnie sprawdziłam listę ulubionych blogów i uprzedziłaś mnie.
OdpowiedzUsuńAle myślę że muszę Ci to powiedzieć... Zostań moim mentorem! Nie wiem jak to robisz, ale twoje one-shot'y zawsze mnie oczarowują, jakież to było subtelne, smutne, ale i piękne.
Pozdrawiam i życzę weny!
https://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/
Takiego zbiegu okoliczności to się nie spodziewałam, haha. A może faktycznie czytam w myślach, kto wie?
UsuńDziękuję za takie miłe słowa. Cieszę się, że one-shota wyszedł mi taki jaki chciałam 💕
Jacie, kocham klimat tego opowiadania z całego serduszka <3 Przez cały czas czułam się, jakbym była w trakcie czytania książki jakiejś profesjonalnej pisarki, naprawdę podziwiam za umiejętności, bo są wprost genialne. Zawsze mnie zaskakuje to, że przy minimalnym użyciu słów potrafisz oddać tak świetnie targające ludźmi emocje i przede wszystkim opisy przyrody, które są napisane w tak nieoczywisty sposób, który uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym opowiadaniu i na pewno będę do niego wracać jeszcze kilkukrotnie
Pozdrawiam i życzę dużo weny, której teraz chyba Ci nie brakuje i tak ;)
O jejku bardzo, bardzo, ale to bardzo mi miło słyszeć takie komplementy!
UsuńDziękuję. Wena dopisuje i wykorzystuję ją w 100% ^^