Wanna One (produce101) / Kang Daniel / one-shot
Daniel siedział na ławce, delektując się swoją ulubioną
kawę. Przymknął oczy, by lepiej poczuć zapach wyrazistych ziaren i parującego
ciepła przyjemnie ogrzewającego policzki oraz usta. Dzięki temu gorzki posmak
już gościł na języku, a dotychczasowe zimno, które towarzyszyło mu od kiedy
wyszedł z mieszkania, zniknęło. Chwilę odczekał i wziął pierwszy łyk.
Z uśmiechem delektował się smakiem kawy, mieszanką goryczy i
słodyczy cukru, a także własnym opanowaniem, które było najlepszą nagrodą.
Spojrzał na ludzi, przechodzących się po parku – ich wszystkie pośpieszne ruchy
i wysoko uniesione głowy niezwykle go irytowały. Sprawiały, że przepływająca
przez żyły krew zaczynała bulgotać, a palce nerwowo stukały o napięte udo.
Przymknął oczy, pozwalając, by myśli płynęły swobodnie, a
nagła złość została zdominowana przez chłodny wiatr. W spokoju dopił kawę
ponownie rozgrzewając całe ciało, po czym rozejrzał się wokół. Szukał czegoś
interesującego, co wyróżniałoby się na tle ciągłego pośpiechu i zapracowania.
Wysoka dziewczyna o długich falowanych włosach i słodkiej,
niewinnej twarzyczce wydawała się idealna. Siedziała naprzeciwko Daniela i
pochłonięta była grubą książką. Chłopak żałował, że dostrzegł ją dopiero po
takim czasie, ale nie zamierzał narzekać – mógł, tak jak poprzedniego dnia, na
nikogo nie trafić. Mozolnie wyciągnął ołówek i szkicownik, pewny tego, że
nieznajoma nawet go nie dostrzeże.
Linie, które rysował cechowały się precyzją i delikatnością.
Każdy ruch był przemyślany i wykonany z precyzją, bowiem Daniel nie używał
gumki i nie poprawiał niczego. Nienawidził, jak na śnieżnobiałej kartce
pozostawały brzydkie i niechlujne smugi oraz plamy, dlatego nie mógł pozwolić
sobie na błąd. W niczym.
Kiedy skończył, odsunął od siebie szkicownik uważnie
przyglądając się rysunkowi. Podobał mu się, choć nie był wystarczająco dumny.
Czuł, że coś nie pasuje, a jego możliwości i umiejętności nie kończą się na
szkicu siedzącej dziewczyny.
Prychnął pod nosem sfrustrowany. Stać mnie na więcej, pomyślał, przypominając swoje pozostawione w
domu obrazy. Krew ponownie bulgotała, a Daniela musiał to powstrzymać.
Zerknął na dziewczynę, która wciąż siedziała nieruchomo,
jakby od początku wiedziała, że uwieczniał ją na rysunku. Wydawała się tak
perfekcyjna, będąc w jednej pozycji, że chłopak zapragnął namalować nieznajomą
jeszcze raz i jeszcze.
Uśmiechnął się do siebie, zgniótł pusty kubek i wyrzucił go
do stojącego obok śmietnika, po czym podniósł się, pewnym krokiem kierując się
przed siebie. Wcisnął zaciśnięte dłonie w kieszenie beżowego płaszcza, starając
się uspokoić emocje i fruwające myśli. Musiał się kontrolować, przynajmniej do
czasu.
Usiadł obok, od razu czując zapach delikatnych kwiatowych
perfum i truskawkowego szamponu. Zerknął na książkę – była właśnie na setnej stronie, a po
przeczytaniu kilku wyrywkowych zdań doszedł do wniosku, że akcja spowolniła,
więc uznał to za idealny moment. Odchrząknął cicho, a dziewczyna podskoczyła i
zerknęła na niego. Przez chwilę analizowała twarz Daniela, jakby oglądała
dzieło w galerii sztuki, po czym w jej oczach dostrzegł urocze iskierki. Tak
bardzo zapragnął umieścić je na swoim obrazie.
– Studiujemy na tej
samej uczelni – zagadnęła, zamykając książkę. – Kang Daniel, prawda?
Nie pozwolił poznać po sobie zdziwienia. Sam nie wiedział,
że kiedykolwiek wcześniej na siebie trafili, choć mogło wynikać to z faktu, że
nie zwracał uwagi na ludzi ze studiów. Choć w tamtym momencie doszedł do
wniosku, że powinien zacząć. Ile takich perełek mogło mu umknąć?
– Tak, dokładnie – powiedział, drapiąc się po karku, a na
usta przywołał uśmiech. – Jednak nie
widziałem cię na żadnych zajęciach.
Zachichotała, jakby usłyszała dobry żart. Poprawiła kosmyk
włosów takim gestem, że Daniel niemalże był pewny, że długo nad tym trenowała.
– Kim Haeun, drugi rok fotografii. Naprawdę podobają mi się
twoje prace, są świetne!
Przez ułamek sekundy zmarszczył brwi, starając sobie
przypomnieć, czy kiedykolwiek pokazywał swoje rysunki i obrazy komuś poza
profesorowi. Jednakże na myśl przychodził mu tylko jego dobry kolega, który w
ogóle nie przypominał uroczej studentki siedzącej obok.
– Widziałaś je? – zapytał, przeczesując niepewnie włosy w
odcieniu chłodnego blondu.
Dotychczas zamierzał zgrywać zainteresowanie rozmową, by
poprowadzić ją według swojego planu, ale w tym momencie zaciekawienie naprawdę
ożyło.
– Oczywiście – odparła, jakby była to najoczywistsza rzecz
na świecie. – Profesor na zajęciach pokazał nam kilka twoich obrazów.
Zazdroszczę tym wszystkim dziewczynom, które namalowałeś.
Uśmiech przemknął po twarzy Daniela – nie sądził, że rozmowa
tak szybko i sprawnie zejdzie na właściwy tor, bez szczególnej ingerencji.
Ewidentnie miał dużo szczęścia. Teraz wystarczyło jedynie przejąć pałeczkę i
wszystko zakończyć.
– Wiesz, akurat szukam kogoś, kto chciałby zapozować do
kolejnego obrazu. – Używał tej wymówki zawsze, gdy znajdował odpowiednią
dziewczynę.
Żadna jeszcze nie odmówiła, ale która kobieta powiedziałaby
„nie” przystojnemu artyście? Kang Daniel umiał wykorzystać nie tylko swój
wygląd, ale i urok.
– Wow, naprawdę? Myślisz, że będę pasować?
Niedowierzenie na twarzy Haeun wzbudziło w chłopaku jeszcze
większą chęć uwiecznienia jej. Na samą myśl o tym zacisnął dłonie, a ciepło
rozeszło się po całym ciele jak po najlepszej gorącej kawie.
– Oczywiście. Chcę cię namalować – powiedział z uśmiechem,
odtwarzając w głowie plan, który towarzyszył mu, od kiedy ją zobaczył.
Daniel przeczesał włosy, układając je w artystyczny nieład i
wygładził koszulkę. Na początku chciał założyć białą koszulkę pasującą do
czarnych jeansów, które rano założył, ale ostatecznie wybrał zwykły T-shirt –
elegancki ubiór mógłby wzbudzić w młodej studentce podejrzenia, a on nie mógł
tak ryzykować.
Odchrząknął w tym samym momencie, gdy usłyszał pukanie do
drzwi. Ostatni raz spojrzał na swoje odbicie w lustrze, własne błyszczące oczy
i wpuścił Haeun do niewielkiego mieszkania. Po przywitaniu wręczyła mu butelkę
wina. Sam nie mógł uwierzyć, że idzie mu to tak łatwo – tak
jakby dziewczyna podświadomie wykonywała każde jego polecenie. W tym momencie
był z siebie dumny, a ego z każdą sekundą wznosiło się w górę.
– Pomyślałam, że wino trochę umili tam ten czas. Poza tym
wyglądasz na konesera win – powiedziała
z uśmiechem, ściągając czarny płaszcz i buty na koturnie.
Kiedy umawiali się na spotkanie Daniel poprosił ją, aby
ubrała się w to, w czym czuła się najlepiej. Dlatego wybrała białą, prostą sukienkę
z odkrytymi ramionami, która uwydatniała gładką i jasną skórę. Długie włosy
pozostawiła rozpuszczone, pozwalając, by układały się w naturalne fale.
Nie mógł ukryć, że zrobiła na nim jeszcze większe wrażenie
niż tamtego dnia w parku. Poza tym zakupiła jego ulubione wino, choć nigdy o
tym nie wspominał. Nie jest taka głupia,
pomyślał zapraszając ją w głąb mieszkania.
– To może lampkę wina na rozgrzanie? – zagadnął, gdy
zauważył, jak Haeun dygocze.
Skinęła głową i usiadła na kanapie, rozglądając się po
pomieszczeniu. Salon był urządzony skromnie – sofa, fotel, mały telewizor i
stolik kawowy, na którym stał wazon z kwiatami oraz miseczka żeńszeniowych
cukierków. Na ścianach wisiały obrazy, które najbardziej wzbudziły uwagę
dziewczyny i choć nie umiała powiedzieć, kto je namalował miała pewność, że nie
wyszły spod ręki Daniela. Po tych kilku detalach można było stwierdzić, że
mieszka tam prawdziwy artysta.
Chłopak chwycił dwa kieliszki i butelkę, przez chwilę
zastanawiał się nad wzięciem maślanych ciasteczek, ale po namyśle stwierdził,
że nie pasują do alkoholu. Przeszedł do salonu i nalał wino, najpierw Haeun –
trochę więcej, choć niezauważalnie – później sobie. Usiadł obok niej, spoglądając
na obraz, który analizowała.
– Ofelia, prawda? – Zanurzyła usta w lampce, posyłając mu
pytające spojrzenie.
– John Everett
Millais – na potwierdzenie wymienił
autora. – Nie sądziłem, że się na tym znasz.
Machnęła ręką, odkładając kieliszek.
– Kiedyś się tym interesowałam, ale teraz już niewiele z
tego pamiętam.
Usiadła wygodniej i odgarnęła włosy. Daniel mógł poczuć
owocowe perfumy wymieszane z potem, które tworzyły całkiem słodką i
uzależniającą mieszankę zapachów. Zacisnął ręce i wbił wzrok w żeńszeniowe
cukierki. Musiał się powstrzymywać, chociaż przez chwilę, inaczej cały plan
ległby w gruzach.
Popijali wino, rzucając opinię na temat różnych form sztuki
i wydarzeń na uczelni. Daniel był nawet mile zaskoczony spostrzegawczością
Haeun, choć w duchu modlił się, by alkohol jak najszybciej ją otumanił. Wtedy
miałby już stuprocentową kontrolę nad sytuacją.
– Gdzie trzymasz swoje obrazy? – zapytała.
Daniel uznał to za znak – idealny moment, aby wykorzystując
jej ciekawość, wcielić plany w czyn. Nalał ostatnie krople czerwonego wina do
kieliszka Haeun i zaprowadził do swojej małej pracowni. Stanął w progu,
pozwalając by dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu.
Nie żałował żadnych pieniędzy, które zainwestował w to miejsce.
Czuł się w nim najlepiej, bo właśnie w tym pokoju naprzeciwko sypialni mógł ukazać
prawdziwego siebie, nie musząc tłamsić pragnień, marzeń i myśli. Robił co
chciał i nikt nie oceniał jego czynów.
Wziął głęboki wdech. Jeszcze
tylko chwila, już za chwilę nadejdzie idealny moment.
Haeun odwróciła się do chłopaka plecami, podziwiając któryś
z niedawno namalowanych obrazów. Dopiła wino i odłożyła kieliszek na stojący
obok okrągły stoliczek. Teraz.
Zrobił jeden duży krok i już stał za dziewczyną. Chwycił ją
brutalnie i stanowczo za szyję. Słyszał zniekształcony, przytłumiony krzyk.
Czuł, jak próbuje się wyrwać. Ale nie, Daniel był silniejszy, miał władzę. Z triumfującym
uśmiechem napawał się chwilą. Pozwolił sobie na precyzyjne, nieśpieszne ruchy.
Musiał mieć pewność, że studentka nie żyje. Nie mógł popełnić żadnego błędu.
Ułożył ją na idealnie pościelonym łóżku, po czym ściągnął
T-shirt. Sięgnął po wyprasowaną wcześniej koszulę i, zapinając guziki,
obserwował bezwładne ciało. Miał kontrolę nad wszystkim, mógł być z siebie
dumny. Był dumny.
Przeniósł sztalugę, farby i pędzle do sypialni. Nie
przejmował się kolorowymi plamami, które później powstaną, najważniejsze, że
sceneria, modelka i on sam byli czyści. Czyści i perfekcyjni.
Kiedy ustawiał ciało Haeun, robił to precyzyjnie i
delikatnie, jakby trzymał porcelanową lalkę. Pozwolił, by ciemne włosy same ułożyły
się na białej pościeli, po czym wygładził sukienkę. Z uśmiechem sięgnął po
pędzel i farby.
Kochał malować martwą naturę.
╰☆╮
A/N: Cieszę się, że mogę was powitać kolejnym one-shotem! Tym razem coś, co dotychczas nie zagościło na lost stars.
Ostatnio większość moich pomysłów zahacza o takie klimaty (w tym seria, którą planuję wam kiedyś przedstawić), więc powiedzcie: podoba wam się to czy wolicie mniej brutalne (nie sądzę, by było to dobre określenie, ale nie znalazłam innego) opowiadania? Naprawdę chcę, żeby lost stars było miejscem, gdzie każdy może czuć się jak u siebie, więc wasza opinia jest zawsze mile widziana.
Poza tym, jak minęły wam wakacje? Mi, szczerze, bardzo dobrze, choć żałuję, że miałam tak mało możliwości, aby spotykać się z moimi przyjaciółmi.
Standardowo, oczekuję na wasze komentarze, a więc: enjoy foczki!
Poza tym, jak minęły wam wakacje? Mi, szczerze, bardzo dobrze, choć żałuję, że miałam tak mało możliwości, aby spotykać się z moimi przyjaciółmi.
Standardowo, oczekuję na wasze komentarze, a więc: enjoy foczki!
Ty mały diable!!! Czemu to się musiało tak skończyć?! Było tak pięknie, a tu boom! Ona nie żyje! Nie chodzi o to że mi się nie podoba, bo mi się podoba (a to mnie trochę przeraża), ale ja tu myślałam o jakiejś romantycznej scenie, a tu martwa natura...
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię bardzo przeprosić za moją nieobecność, dopiero teraz przeczytałam twoje dwa ostatnie shot'y, oba mnie lekko mówiąc zaskoczyły.
Jednak podkreślam niezmiennie kocham twoje opowiadania i jak zawsze życzę Ci wiele, wiele, wiele weny!
http://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/
Jejku, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś!
UsuńBardzo mi miło, że i te opowiadania ci się podobały i nie zawiodłam odmienną tematyką. Ale spokojnie, za niedługo na lost stars wróci aura niewinności i magii!
Pozdrawiam! ^^
Czekam na nie z niecierpliwością ;*
Usuń