08 kwietnia 2019

Biały wróbel

Red Velvet / Bae Joohyun / miniaturka

Joohyun westchnęła ciężko, opierając podbródek o malutką, gładką dłoń. Nie odrywała spojrzenia czekoladowych, przygaszonych oczu od deszczu, który od rana męczył dzielnice Seulu. Słyszała huk uderzających o szybę kropel – tak jakby była niewielką, wręcz mikroskopijną istotą, dla której łąka zdaje się niekończącym lądem, a kałuża bezkresnym oceanem. Pająk przerażająco wielkim mutantem, a ona sama nic nieznaczącą cząstką rozległego świata.
Przeniosła wzrok na ludzi pod przeźroczystymi parasolami, zastanawiając się jak to jest widzieć, słyszeć i czuć deszcz. Choć nie mogła wniknąć w ich myśli, wiedziała, że musi to być wspaniałe doświadczenie. Już nie pamiętała, czy ostatnim razem, gdy wyszła na zewnątrz, wilgotne powietrze parzyło jej ciało i duszę, czy może przyjemnie chłodziło rozgrzany umysł. Wysilała pamięć, ale jedyne wspomnienia jakie miała były wypełnione nim.
Marzyła, by wyjść i poczuć deszcz na jasnej, gładkiej skórze, w nozdrzach i płucach, każdą najmniejszą cząsteczką siebie. Nie chciała przejmować się makijażem i mokrymi włosami. Pragnęła być jak ptaki, które ignorują zmienną pogodę i lecą. Po prostu lecą. Ale ona do nich nie należała, już nie. Bez krępacji mogła nazwać się tchórzem, bo tylko oni boją się deszczu.
Oparła się wygodniej o fotel, w którym pragnęła się zanurzyć, znikając na zawsze. Przeniosła wzrok na azalie, które, płatek po płatku, mizerniały. Pomimo stania w ozdobnym wazonie wypełnionym wodą, traciły swój urok i piękno, kruszyły się w oczach – dokładnie tak jak sama Joohyun.
Powolne usychanie azalii stanowiło istną rozrywkę w jej zamkniętym świecie. Tylko to pozostało – obserwowanie. Skrycie marzyła, że pewnego dnia wyrzuci pozbawione płatków i liści łodygi, a on już nie przyniesie następnego bukietu, porównując Joohyun do łabędzia. Wyobrażała sobie, jak mówi do niej: jesteś wolna, wróbelku. Zaniosłaby się wesołym śmiechem, nie mogąc powstrzymać trzepotu malutkich skrzydeł. Wyleciałaby z klatki, ćwierkając radośnie i z pewnością nie odwróciłaby się, by spojrzeć na kruka.
Joohyun przymknęła oczy, wymazując z umysłu obraz majestatycznego łabędzia. Nie jestem nim, powtarzała, by choć trochę zagłuszyć kruczy głos.
Była uwięzionym wróblem nienawidzącym azalii i udawania łabędzia.

– Zwiędły – stwierdził, skutecznie wyszarpując Joohyun z jedynego miejsca, w którym czuła się sobą; własnego, wyimaginowanego świata.
 Nieznacznie drgnęła, pozwalając by policzki oblał delikatny rumieniec. Nie wiedziała, ile czasu minęło, ale zauważyła, że deszcz przestał padać, a krople, które obserwowała zniknęły. Już dawno straciła poczucie czasu, choć bała się to przed sobą przyznać.
Natomiast on podszedł do dziewczyny niezgrabnymi krokami. Krokami kruka starającego się być pawiem. Joohyun chciała wybuchnąć żałosnym śmiechem, jednak uderzyły w nią wspomnienia wróbelka udającego łabędzia. A tym wróbelkiem była ona. Mimowolnie wykrzywiła usta w kilkusekundowym grymasie.
– Co robiłaś, mój śliczny łabądku?
Wzruszyła ramionami, zastanawiając się nad tym jak wyglądają jej dni – wszystkie były identyczne, choć nie potrafiła wymienić określonych czynności. Poza jedną; unikaniem azalii i łabędzi, a od niedawna również kruka.
Uśmiechnął się ciepło, zamykając dziewczynę w uścisku. Joohyun nie zwracała uwagi na ciąg słów, które wypowiadał, choć starała się odwrócić myśli od parzącego dotyku i czarnych niczym słoma skrzydeł.
Kiedyś, kiedy mianowanie jej łabędziem sprawiało nieopisaną radość, uwielbiała czuć jego gorące palce sunące po udach, dłoniach i twarzy. Nie pamiętała jednak, czy pozostawiały czarne smugi na jasnej, wręcz białej skórze. A może nie chciała pamiętać.
Oplótł ją w pasie, nieznacznie podnosząc, pozwalając oderwać bose stopy od miękkiego dywanu. Przez chwilę miała wrażenie, że znów lata, jednak to uczucie było tak ulotne jak żywotność azalii. Chłopak ucałował czoło, policzki, czubek nosa, przymknięte powieki i usta. Dotyk warg kruka bolał najbardziej, jednak nawet nie drgnęła. Po prostu przywykła.
– Jesteś moim ślicznym łabądkiem, wiesz?
Skinęła w odpowiedzi, choć Joohyun kompletnie nie rozumiała, dlaczego kruki tak bardzo pragną łabędzi. Łabędzi, które tak naprawdę były jedynie uwięzionymi wróblami.

Obudziło ją ciche pochrapywanie kruka. Spała otoczona jego ramieniem niczym najcenniejszy, najpiękniejszy ptak. Prychnęła, wydostając się z duszącego uścisku. Odrzuciła kołdrę i wytarła kroplę potu tańczącą na czole.
Odwróciwszy się, mogła obserwować kruczą twarz zatraconą w spokojnym śnie. Joohyun nie pamiętała, kiedy ostatni raz przespała całą noc, bez koszmarów, bez piżamy lepiącej się do drobnego ciała.
Jego cichy, niezrozumiały szept i mlaśnięcie sprawiło, że przez chwilę zapragnęła poprawić kosmyk rozjaśnianych włosów wpadający do oczu kruka. Nie, pawia. Przez ten moment jego krucza postać zniknęła, pozwalając zastąpić się wielobarwnemu ptakowi. A ona powróciła do roli łabędzia.
Wyciągnęła dłoń, by poczuć pod palcami miękką skórę i drobną mimiczną zmarszczkę. Nie minęła nawet sekunda, gdy – zamiast przyjemnego ciepła rozchodzącego się przez całe ciało – poczuła jakby wsadziła koniuszek palca pod wodospad wrzątku.
Odsunęła się, spoglądając na pozostałe na skórze czarne plamy, które powoli rozchodziły się po całej dłoni. Mrowienie, rozchodzące się od palców po brzuch i głowę, wręcz zabijało ją od środka. Coś w niej pękło, nie mogła znieść tego dłużej.
Wstała i przeszła do łazienki. Sięgnęła po mydło, odkręciła kran i zaczęła myć ręce. Najpierw robiła to łagodnie, tak jak powinna obchodzić się z delikatnymi skrzydłami. Ale plamy nie schodziły. Zaczęła trzeć, pozwalając by łzy bezsilności mieszały się z wodą i pianą. Nie czuła bólu i pieczenia podrażnionej skóry, zapachu lawendowego mydła. Irytująca woń azalii oraz białe łabędzie pióra wirowały wokół dziewczyny.
Opadła na łazienkowy dywan, wycierając wierzchem dłoni mokrą twarz. Łzy sprawiały, że czarne plamy zniknęły, tak samo jak pieczenie i zaczerwienienia. Otworzyła usta, choć nie wypowiedziała żadnego słowa. Spoglądała na własne ciało w akompaniamencie bicia serca i równego oddechu. Na miejsce pozbawionych piór skrzydeł pojawiły się nowe – mniejsze, nie tak białe, ale Joohyun pokochała je od pierwszej chwili. Bo były to skrzydła wróbla.
Wstała na chwiejnych nogach, z uśmiechem spoglądając w lustro. W końcu mogła powiedzieć, że stała się sobą.
Wyszła na balkon, pozwalając by przyjemny chłodny wiatr popieścił twarz i rozczesał długie włosy. Poczuła niepowstrzymaną ochotę na ponowny lot, choć bała się czy wciąż potrafiła unieść się w powietrzu. Przygryzła wargę, ostatni raz oglądając się za siebie. Wiedziała, że nie potrzebuje żadnych kruczych słów – w końcu to ona decydowała o swojej wolności, życiu.
Wzięła głęboki oddech i zatrzepotała jasnymi, choć nie śnieżnobiałymi, skrzydłami. Zaśmiała się do siebie, księżyca i innych ptaków obserwujących ją bacznie z koron drzew. Przymknęła oczy i uniosła się, niemalże od razu pokonując niepewność i strach. Pomimo upływu czasu wciąż potrafiła latać. Tak jak kiedyś powiedziała jej matka – tego nie da się zapomnieć, czy oduczyć. Leży to w naturze każdego, choć tylko nieliczni pielęgnują i dbają o to.
Joohyun pokochała swoją postać wróbla, choć nie była tak dostojna jak łabędź, to jednak czuła się wyjątkowo. I nie tylko ze względu na białe upierzenie. Była sobą – białym, wolnym wróbelkiem.

╰☆╮

A/N: Hej, foczki moje kochane!
Jak wam życie mija? Mogę się pochwalić, że jakiś czas temu ubnęłam Lee Chaeyeon i Choi Soobina, więc mam dwie UB i jednego męskiego. Szaleństwo.
Dzisiaj miniaturka, czyli standardowy element lost stars. A jednak trochę niecodzienny, bo tym razem stricte z idolką. Wciąż zastanawiam się, jak moje neurony połączyły Irene, azalie i ptaki. Nawet mnie nie pytajcie, co mam w głowie, bo sama nie wiem.
Myślę, że to tyle na dziś. Standardowo czekam na wszelkie komentarze, opinie i porady, zaglądajcie też do zakładek. Nie zapomnijcie mi powiedzieć, czy chcecie częściej one-shoty z idolkami. Składajcie też propozycje, co do bohaterów; może jest jakiś, który pasowałby do moich planowanych dłuższych opowiadań (które macie w zakładce). To tyle:
Enjoy, foczki!

4 komentarze:

  1. Wyczekiwana miniaturka,bardzo fajnie że pojawiło się coś z określoną bohaterką, nie będę Cię naciskać co do bohaterów, pisz to co Ci serducho podpowie, aczkolwiek zajrzałam do zakładki "Shorter", i zobaczyłam że szykuje się coś z iKON, więc nie zostało mi nic jak czekać. Co do opowiadania, musiałam je przeczytać dwa razy, by zrozumieć w pełni jego sens, i nie jest to twoja wina, po prostu jestem przemęczona i ostatnio wszystko bardzo powoli do mnie trafia. BTW... Opowiadanie jak zawsze pełne wdzięku, magii i morału, są to też powody dlaczego Twój blogów jest moim faworytem :#
    Pozdrawiam i życzę weny i czasu do tworzenia :D

    http://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy ostatnio mam wrażenie, że w kółko wałkuję tych samych bohaterów, dlatego poprosiłam o jakieś propozycje. Ale dwa następne posty (no i oczywiście ten) są z idolami, których jeszcze nie było ^^ W tym mój ukochany Jinhwan.
      W sumie od dawna chciałam napisać coś z iKON, a nie było pomysłu. Aż do teraz!
      Naprawdę mnie przestraszyłaś:( Myślałam, że napisałam coś tak zawiłego lub bezsensownego, że ciężko się czyta.
      Ale dziękuję za tak ciepłe słowa! Mam nadzieję, że moje kolejne opowiadania będą pełne wdzięku, magii i morału. Jeszcze raz dziękuję!

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc/pisząc to nie mam pojęcia gdzie komentować, ponieważ Twoje prace czytam i tu na blogu ja i na Watt xD
    Jednak z racji tego, że z Twoim blogiem jestem znacznie "bliżej: to postanowiłam, że tu będę odzywała się najczęściej, jej! <3 <3
    Jednak wracając...
    Cholernie kocham Twoje prace co już nie raz Ci pisałam, ale taka jest prawda i nie będę tego ukrywać! Nie mam pojęcia jak to robisz, że Twoje prace, a nawet Twój blog kojarzy mi się z czymś takim.. Hm.. Delikatnym, kruchym.. Wiesz, coś w rodzaju ciasta, które bym kosztowała calutki czas nie zważając na to, że jem go po raz setny/tysięczny xD Jeśli wiesz co mam na myśli..
    Osobiście nie słucham zbyt kobiecych zespołów, ponieważ nie ma takich, które chociażby w 30% mnie interesują, lecz przyznaję się bez bicia, że kilka razy słuchałam Red Velvet i mają naprawdę świetne głosy.
    Uwielbiam to jak potrafisz kreować swoje postacie, są takie inne od innych (jakkolwiek to brzmi), delikatne, ale zarazem pełne jakiejś tajemniczości i "świeżości". Kilka razy czytałam prace z kobiecymi idolkami i szczerze mówiąc (naprawdę!) żadna na mnie jakoś specjalnie nie wpłynęła, wiesz, przeczytałam i tyle. Zero jakiegoś uczucia, czy nawet skrawka myśli "co by było gdyby...", a tu? Pyk! Ty to jednak masz coś co mnie przyciąga, serio. Nie ważne jaką pracę piszesz, to ja ją dosłownie pochłaniam w całości i wracałabym do niej non stop.
    Dlatego pisz dziewczyno, bo brakuje mi dobrych scenariuszy/opowiadań! <3 W Tobie moja ostatnia nadzieja ~ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze; to komentarze tutaj bardziej mnie cieszą! Akurat blog jest dla mnie taką ostoją, wyjątkowym miejscem, gdzie wszystko od a do z jest przepełnione mną i moimi opowiadaniami. Wattpad trochę mnie ogranicza (ugh, moje ukochane justowanie i akapity TT), ale ma dużą zaletę - większe prawdopodobieństwo, że ktoś będzie czytał.
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję! To porównanie z ciastem jest przesłodkie.
      Ja wręcz przeciwnie; jestem totalnie zatraconym gband stanem! Ktoś mówi gband, a ja już przybiegam i zaczynam się interesować XD A jak ktoś jeszcze powie, że są nugu lub przed debiutem to moje serce stoi dla nich otworem. A połączenie tych czterech słów - nugu gband przed debiutem to dla mnie jak poezja.
      Szczerze polecam właśnie takie nugu laski, bo (przynajmniej te moje, które znam) są superaśne i często kontaktują się z fanami. I, nawet jeśli są jeszcze predebiut, to już zaczyna się ostra jazda, bo manager (ba, cały staff; a CEO to mistrz w tym) daje nam różne podpowiedzi i wręcz zmusza do tworzenia teorii.
      Tak, Red Velvet mają przecudne głosy. Staram się mówić to obiektywnie nawet jeśli to mój damski UBband. Nie wiem, czego szukasz w gbandach, ale dziewczyny mają cudne piosenki - szczególnie te nie-titletracki, a już totalnie te z ery Rookie (ja wiem, że to wygląda na przesłodzoną erę, ale piosenki są głębokie). Mam nadzieję, że SM kiedyś da im wolną rękę do stworzenia albumu, bo wtedy będę spełniona.
      Ojezu, jak ja się rozpisałam o tych gbandach xD Wracając;
      Dziękuję jeszcze raz. Staram się każdemu bohaterowi nadawać własny charakter, nawet jeśli są jedynie krótkim epizodem w jeszcze krótszej historii.
      A zdradzę, że się piszę! Trochę pomysłów jest.
      Dziękuję jeszcze raz za tak ciepłe i kochane słowa! ^^

      Usuń

Obserwatorzy

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x