27 stycznia 2019

Pomarańcze, kawa i morze

Monsta X / Chae Hyungwon / one-shot

Uwielbiał pomarańcze...

Hyungwon miętolił w dłoniach skrawek kołdry, wtulając w nią twarz. Rozkoszował się subtelnym zapachem pomarańczy, który dało się wyczuć nie tylko w sypialni, ale i w całym mieszkaniu.
Uśmiechnął się ciepło, widząc tańczący cień na jasnopomarańczowej ścianie. Choć nie mógł jej dostrzec, widział jak rusza się w rytm niesłyszalnej dla jego uszu piosenki, subtelnie kołysząc biodrami. Długie włosy w odcieniu gorzkiej czekolady wirowały wokół zarumienionej, szczęśliwej twarzy. Przymykała oczy, jakby chcąc odciąć się od świata i zatracić w każdym dźwięku i ruchu.
Mruknął zadowolony, otulając się kołdrą o zapachu słodko-kwaśnych pomarańczy. Obserwował cień niczym występ najwspanialszego artysty, nie chcąc ominąć ani sekundy. Mógłby zapętlać tę chwilę całą wieczność, a radość, która go wypełniała, jedynie by rosła. Naprawdę pragnął, by czas się zatrzymał, zostawiając ich dwójkę samych.
Domofon bezlitośnie wyrwał go z świata, w którym pragnął pozostać. Z niechęcią odrzucił kołdrę, pozostawiając tańczący cień w sypialni.
– Wrócę tu – powiedział szeptem, jakby nie chcąc, by ktokolwiek słyszał tę cichą obietnicę.
Nie chciał zostawiać jej samej i nawet przez chwilę myślał, czy nie zignorować uporczywego dzwonienia. Ale doskonale wiedział, że jego przyjaciel – a był pewien, że to on, bo tylko Minhyuk mógł go nawiedzać w poniedziałkowy wieczór – nie odszedłby spod apartamentu, dopóki Hyungwon nie wpuściłby go do środka.
Westchnął, chwytając w dłonie jedną z pomarańczy ułożonych w misce na stoliku kawowym. Przeszedł do drzwi wejściowych i nacisnął okrągły guzik. Na małym ekraniku pojawiła się twarz przyjaciela, który westchnął pretensjonalnie, po czym zaczął wygłaszać monolog, lecz Hyungwon już go nie słuchał.
Opierając się o ścianę, patrzył na swoje zgrabne, smukłe dłonie, obierające pomarańcze. Uśmiechnął się, kiedy słodki zapach rozniósł się wokół niego. Wytężył słuch, próbując usłyszeć melodię, do której tańczyła jego ukochana. Liczył na to, że wciąż zmysłowymi, pełnymi gracji i słodyczy ruchami wiruje wokół, czekając na chłopaka.
Pierwsza połówka pomarańczy, którą wsadził do ust niemalże rozpłynęła się na języku, przenosząc go do innego wymiaru. Teraz i on słyszał muzykę, która wręcz uniemożliwiała stanie bezczynnie w miejscu. Pragnął pobiec do sypialni, chwycić ją w silne ramiona i tańczyć do upadłego, zatracając się w czułym dotyku.
– Hyungwon, wiem, że tam jesteś! – Zniecierpliwiony głos przyjaciela sprowadził go na ziemię. – Wpuść mnie albo wejdę tam siłą, a następnie sam dorobię sobie kartę!
Prychnął pod nosem rozbawiony, ale nacisnął guzik, wpuszczając chłopaka do budynku. Odszedł od drzwi, wsadzając do ust kolejny kawałek pomarańczy, który znów pozwolił mu wrócić do ukochanej. Przez ułamek sekundy, rozsądniejsza część Hyungwona, chciała zostać tam, gdzie stał i poczekać na przyjaciela. Wiedział, że jak tylko przejdzie do sypialni, gdzie później znajdzie go lamentującego, niemalże umierającego we własnym smutku, wścieknie się. Choć Minhyuk starał się to ukrywać, to doskonale widział jak za każdym razem spina się, zaciskając dłonie w pięści na samo wspomnienie o Joohyun. Jednak teraz, gdy nawet przez chwilę mógłby być ze swoją ukochaną, nie przejmował się konsekwencjami.
Obraną skórę pozostawił na blacie w kuchni i przeszedł do sypialni, która zatracała się w blasku zachodzącego słońca. Przymknął drzwi, starając się nie narobić zbędnego hałasu i nie przestraszyć dziewczyny. Doskonale pamiętał każdą sytuacje, gdy wzdrygała się zaskoczona, a później oboje wybuchali śmiechem.
Pragnął pojąć Joohyun w swoje ramiona w rytm muzyki, rozkoszując się zapachem pomarańczy jej długich włosów, delikatnie pieszcząc jasną skórę. Chciał poczuć gładkie, zadbane dłonie rysujące kwiaty na jego plecach i usłyszeć uroczy chichot tak słodki niczym miód.
Usiadł na skraju łóżka, przyciskając do piersi kołdrę. Z nadzieją spojrzał na ścianę, oczekując tam obrazu, który pozostawił, wychodząc z sypialni.
Oczy zaszły mu łzami, gdy nie zobaczył już tańczącego cienia. Muzykę, której i tak nie słyszał, zastąpiła irytująca cisza. Światło, które uprzednio wpadało przez szerokie okno, zniknęło, jakby ktoś je zgasił, tym samym pozbawiając Hyungwona odrobiny szczęścia. Jednak najgorszą karą było to, że już nie czuł słodkiego zapachu pomarańczy, choć usilnie starał się go przy sobie zatrzymać, wtulając twarz w kołdrę, poduszki i pościel.
Jego przeszywający duszę i umysł płacz rozniósł się po mieszkaniu.

 Uwielbiał kawę…

Niepewnie stanął przed przeszklonymi drzwiami kawiarni, zastanawiając się czy wejść do środka. Nie zaglądał tam od dawien dawna. Na myśl przyszła mu miła i sympatyczna obsługa, która nie zmieniała się, od kiedy pierwszy raz odwiedził te miejsce. Przymknął oczy, przypominając sobie wszystkie chwilę, które spędzał z Joohyun, popijając kawę.
Uśmiechnął się raźnie i wszedł do środka, gdzie powitał go delikatny zapach kwiatów i świeżo palonej kawy. Przy kasie dostrzegł tę samą wysoką dziewczynę, która obsługiwała go ostatnim razem. Pewniejszym krokiem stanął za mężczyzną wybierającym kawałek słodkiego ciasta i spojrzał na tablicę z napojami.
Analizował każdą literkę, nazwę i cenę, jakby był tam pierwszy raz, choć od początku – nawet zanim wszedł do kawiarni – wiedział, co chce zamówić. Zacisnął palce na portfelu schowanym w kieszeni płaszcza.
- Dzień dobry! Co mogę panu podać?
Przeniósł wzrok na młodą dziewczynę, z którą kilkukrotnie rozmawiała Joohyun. Jeśli dobrze pamiętał, była to bliska, jedna z nielicznych, koleżanek jego ukochanej ze studiów. Uśmiechnął się do niej ciepło, traktując ją jak i swoją znajomą, choć z pewnością już go nie pamiętała.
– Poproszę cynamonową latte z syropem karmelowym. – Przeniósł wzrok na lodówkę z deserami. – I kawałek ciasta marchewkowego.
Hyunwon wyciągnął kartę i zapłacił za swoją zamówienie, zabierając talerz ze sporym kawałkiem ciasta.
– Kawę za chwilę doniosę.
Skinął głową i rozejrzał się po lokalu. Pomimo deszczowej pory, która odwiedziła Seul, większość stolików była zajęta – przez grupki przyjaciół, zapracowanych mężczyzn i kobiety oraz pary. Wzrokiem odszukał ulubionego miejsca Joohyun. Szybkim krokiem doszedł do dwóch, wygodnych fotelów ułożonych w kącie przestronnego pomieszczenia.
Talerz z ciastem przyozdobionym sporymi kawałkami orzechów i plasterkiem pomarańczy postawił na okrągłym stoliczku i usiadł wygodnie. Doskonale rozumiał, czemu Joohyun tak bardzo spodobała się ta kawiarnia, choć za większością kaw nie przepadała, jak i tym konkretnym miejscem. Fotele ustawione w rogu sali, gdzie miało się dobry widok na innych ludzi, a tuż obok regał z książkami, po które zawsze można było sięgnąć, zajadając się ciastem, idealnie pasowały do jego ukochanej. Dodatkowo przyjemna, relaksująca muzyka rozbrzmiewająca w tle.
Wziął pierwszy kęs ciasta, który rozpłynął się na języku. Przymknął oczy z zadowolenia, wsłuchując się w piosenkę. Kiedy znów je otworzyć, nie mógł uwierzyć. Na fotelu naprzeciwko niego siedziała Joohyun, zaczytana w książce, którą trzymała.
Wydał cichy odgłos zdumienia, ni to krzyk, ni to jęk, zwracając uwagę dziewczyny, która przeniosła na niego swoje ciemne, zmysłowe oczy. Był pewien, że dostrzegł w nich iskierki wesoło uśmiechające się do niego i do świata.
– Jesteś… – wyszeptał i pochylił się w jej stronę.
Skinęła głową, poprawiając długie włosy. Z daleka mógł poczuć ich pomarańczowy zapach. Przełknął ślinę, prostując się, niecierpliwie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jej strony. Tak dawno nie słyszał tego słodkiego głosu.
– Co zamówiłeś? – zapytała, opierając się o jego fotel.
Czuł jak zatraca się w jej idealnej twarzy, beztroskim uśmiechu, który zarezerwowany był tylko dla niego. Niepewnie wyciągnął dłoń, chcąc pogładzić zaróżowiony policzek i dotknąć malinowych ust.
– To pańska kawa. – Głos dziewczyny oddalił go od ukochanej. – Coś się stało?
Przeniósł na nią zszokowane spojrzenie, zerkając jeszcze, czy Joohyun wciąż siedzi na butelkowozielonym fotelu. Dopiero, gdy zauważył zmartwioną twarz wysokiej kelnerki, poczuł na policzku słoną łzę. Pośpiesznie wytarł ją wierzchem dłoni.
–  Nie. Dziękuję.
Chciał zapaść się w fotel i zniknąć, dokładnie tak jak Joohyun. Dziewczyna odeszła, spoglądając na niego ostatni raz.  A Hyungwon wpatrywał się w kubek z cynamonową latte. W nozdrzach czuł intensywny zapach kawy z syropem karmelowym i pomarańczy.

Uwielbiał morze…

Zacisnął dłonie na kierownicy, patrząc na morze. Fale rozbijały się o skały otaczające plażę, a łódki leniwie podpływały do malutkiego portu. Wziął głęboki oddech i wyszedł z samochodu, pozostawiając kluczki na siedzeniu obok.
Przyjemna bryza wzięła go w ciepły, matczyny uścisk, a wiatr figlarnie rozwiewał niedawno ułożone włosy. Zdjął buty i skarpetki, wziął je w dłonie i zaczął spacerować brzegiem plaży, tak jak robiła to Joohyun.
W okresie jesiennym w takich miejscach nie było dużo ludzi, co bardzo go cieszyło. Mężczyzna, kobieta i dziecko wesoło biegające, oderwali Hyungwona od wpatrywania się w horyzont. Z uśmiechem obserwował, jak ojciec podbiega do syna i bierze je na barana, a matka robi im zdjęcie. Nie mógł zaprzeczyć, że stanowią szczęśliwą, kochającą się rodzinę.
Zastanawiał się, czy gdyby Joohyun była tu z nim również tworzyliby tak piękny obraz. Na razie tylko ich dwójka, w końcu wciąż byli bardzo młodzi, a za parę lat wraz z dziećmi. Oczami wyobraźni widział jak wspólnie spacerują brzegiem morza, obserwując fale i ptaki krążące na niebie. Uczyłby dzieci rzucać kaczki, a Joohyun śmiałaby się uroczo, gdyby kamień od razu wpadałby do wody. Następnie zamoczyliby nogi w zimnej wodzie, a pod wieczór zjedliby owoce morza w pobliskiej restauracji. Uśmiechnął się i poszedł dalej.
Gdy zniknął z pola widzenia rodziny, choć nie był pewny czy w ogóle go dostrzegli, usiadł na kamieniu, zostawiając obok wciśnięte w buty skarpetki. Wpatrywał się w ciemną otchłań wody, zastanawiając się, czy gdzieś tam jest jego ukochana. Czy myśli o wspólnej przyszłości. Przywołuje każde wspomnienie stworzone w przeszłości. Cierpi w teraźniejszości, czekając na niego.
Przymknął oczy, a wiatr coraz bardziej rozwiewał włosy. Był pewien, że w nozdrzach czuje zapach pomarańczy, kawy i morza. Pojedyncze krople deszczu lądowały na jego świeżych, wyprasowanych ubraniach i mieszały się z niekontrolowanymi łzami. Świat płakał ze szczęścia, wiedział to. Pozdrowił go ostatnim uśmiechem, a następnie zniknął w głębinach morza.
Po Hyungwonie pozostały tylko białe skarpetki w różyczki wciśnięte w eleganckie, czarne buty.

Uwielbiał pomarańcze, kawę i morze.

Kochał Joohyun. 

╰☆╮

A/N: Hej foczki! Jak wam życie mija? Mam nadzieję, że dobrze.
W końcu przyszedł czas na Monsta X. Aż dziwi mnie fakt, że dopiero teraz opublikowałam jakikolwiek opowiadanie z nimi. Miejmy nadzieję, że będą pojawiali się tu częściej.
Muszę się pochwalić, że od dawien dawna nie miałam tak produktywnego czasu jeśli chodzi o pisanie, ale to dobrze, prawda? Liczę, że utrzyma się to jak najdłużej, by móc was obdarowywać opowiadaniami! Zaglądajcie regularnie do zakładek, gdzie znajdziecie zapowiedzi do opowiadań i one-shotów.
Poza tym założyłam twittera i line'a (ID: delfinkekk), więc jeśli chcecie się ze mną jakoś szybko skontaktować lub macie jakąś sprawę to zapraszam.
Dzisiejszy one-shot, jak i sama moja notka są króciutkie, ale sądzę, że nie trzeba tu nic dodawać. Tak więc: enjoy foczki i do zobaczenia w następnym poście! 

8 komentarzy:

  1. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham!
    Uwielbiam twoje prace, est w nich tyle emocji i profesjonalizmu, że czuję się taka malutka przy Tobie. Masz talent, naprawdę! <3
    Co do twojej pracy: Nie lubię czytać smutnych prac, ponieważ automatycznie wyobrażam sobie co mogłoby być dalej, dlatego wtedy jeszcze bardziej pogrążam się w rozpaczy, eh.
    Kocham Hyungwona oppe, ale nie ukrywam, że chciałabym kiedyś przeczytać u ciebie coś z Wonho (To żaden podtekst xD).
    Weny Słoneczko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Bardzo miło mi słyszeć tak ciepłe słowa, szczególnie że pisaniu poświęciłam już naprawdę kawałek swojego życia ^^
      Ja nie lubię smutnych opowiadań tylko dlatego, że przy pierwszym smutniejszym fragmencie mam łzy w oczach. Chociaż ostatnio nawet przy oglądaniu Hello Counselor się popłakałam, więc to zdecydowanie przez moją emocjonalność.
      Mówisz Wonho? Czyżby sugestia? Lub... wyzwanie? Mam kilka pomysłów, więc pewnie znajdzie się też miejsce dla niego.
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i tobie również życzę weny! ^^

      Usuń
  2. Chociaż nie przepadam za Monsta X to scenariusz świetny <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziecko, moje drogie najukochańsze, czy Ty mi czytasz w myślach? Właśnie opublikowałam opowiadanie z HyungWon'em, następnie sprawdziłam listę ulubionych blogów i uprzedziłaś mnie.

    Ale myślę że muszę Ci to powiedzieć... Zostań moim mentorem! Nie wiem jak to robisz, ale twoje one-shot'y zawsze mnie oczarowują, jakież to było subtelne, smutne, ale i piękne.

    Pozdrawiam i życzę weny!

    https://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego zbiegu okoliczności to się nie spodziewałam, haha. A może faktycznie czytam w myślach, kto wie?
      Dziękuję za takie miłe słowa. Cieszę się, że one-shota wyszedł mi taki jaki chciałam 💕

      Usuń
  4. Jacie, kocham klimat tego opowiadania z całego serduszka <3 Przez cały czas czułam się, jakbym była w trakcie czytania książki jakiejś profesjonalnej pisarki, naprawdę podziwiam za umiejętności, bo są wprost genialne. Zawsze mnie zaskakuje to, że przy minimalnym użyciu słów potrafisz oddać tak świetnie targające ludźmi emocje i przede wszystkim opisy przyrody, które są napisane w tak nieoczywisty sposób, który uwielbiam <3
    Zakochałam się w tym opowiadaniu i na pewno będę do niego wracać jeszcze kilkukrotnie
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, której teraz chyba Ci nie brakuje i tak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku bardzo, bardzo, ale to bardzo mi miło słyszeć takie komplementy!
      Dziękuję. Wena dopisuje i wykorzystuję ją w 100% ^^

      Usuń

Obserwatorzy

Theme by Ally | Panda Graphics | Credit x